Feminizm polski kompromituje się. A mógłby zajmować się poważniejszymi problemami. Ale nie.
Była sobie reklama:

Reklama wzbudziła protesty feministek. Gazeta Wyborcza właśnie opublikowała artykuł Magdaleny Środy i Kamila Sipowicza – nie dokładnie o tej reklamie, lecz ogólnie o reklamach dyskryminujących kobiety.
Jako ilustracji do artykułu Gazeta użyła tego oto billboardu:

Podpis Gazety brzmi: „Przeróbka reklamy gładzi gipsowej podkreślająca uprzedmiotowienie, któremu uległa na niej kobieta. Kraków, al. Słowackiego.”
Pękłam ze śmiechu. Akurat w Krakowie, na rogu Kijowskiej i Czarnowiejskiej, przez całe miesiące wisiał inny billboard (żeby było pikantniej, właścicielem Roxy FM jest Agora!):

Podziwiając go codziennie w drodze do pracy, zastanawiałam się: Co to będzie, gdy zawieszą taki sam plakat, ale z kobietą? Pewnie będzie wielki płacz, zgrzytanie zębów i Gazeta Wyborcza napisze o dyskryminacji kobiet. I w samej rzeczy – po jakimś czasie na rogu Kijowskiej i Czarnowiejskiej pojawiła się reklama gładzi. Potem wyjechałam z Krakowa, ale dowiedziałam się, że reakcje feministyczne się pojawiły, aż doszło i do Gazety.
W polskim feminizmie razi mnie świętoszkowatość. Ustawianie kobiet zawsze w roli słabych, niepełnosprawnych, krzywdzonych ofiar. Feministki bronią zszarganej czci niewieściej nie gorzej od katolickich księży. Nawet lepiej. Ale co komu szkodzą plakaty z gołymi babami? Skoro nikomu nie szkodzą plakaty z gołymi chłopami?
Proste: mężczyzni nie odbiorą takiego plakatu jako krzywdzącego, lecz przeciwnie – raczej jako reklamę męskiej siły żywotnej. Mężczyźni bowiem pozbawieni są kompleksu ofiary. Natomiast feministki urabiające kobiety do roli wiecznych ofiar – reklamę z gołą babą uznają za wydanie niewinnej niewiasty na pastwę lubieżnych gwałcących spojrzeń. Gwałt oczami. Jakże często spotkać się można z narzekaniami kobiet: „a bo on się tak na mnie patrzył”. No skandal, patrzył się. Czy widzieliście kiedyś mężczyznę urażonego faktem, że kobiety na niego patrzą?
Niektórzy kojarzący czytelnicy mogą w tym miejscu zapytać, czy ja czasem tak samo nie narzekam. Właśnie nie. Nawet nachalne gapienie mi nie przeszkadza, bo to jest gapiącego się problem, a nie mój. Co innego bezpośrednie zaczepki słowne lub fizyczne. Wtedy reaguję, bo ktoś narusza moją sferę prywatności.
Idąc od rzemyczka do koniczka – wojna z brzydkimi reklamami wiąże się ideowo z wojną przeciwko pornografii. Zarówno według polskich feministek, jak i według Kościoła katolickiego, pornografia narusza godność kobiety. Ale mężczyzny to nie? Przecież mężczyźni występują tam równie często, z tym że bardziej wycinkowo. I właściwie to mogłoby mężczyznom bardziej urągać – że sprowadzeni są tylko do wycinka kadru obejmującego narządy płciowe. Kobiety są przynajmniej pokazywane w całości.
Ale tak na poważnie – we współczesnej pornografii jeśli coś mi przeszkadza, to najwyżej to, że pokazuje za mało gołych chłopów i nie w takich pozach, które mogłyby się podobać kobietom. I o to powinien feminizm walczyć. Wszystkim po równo: chłopom – gołych bab, babom – gołych chłopów!