Zabawne nowe zjawisko w polszczyźnie

Język polski ma przyswojone wyrażenia z wielu obcych języków. W czasach, gdy modna była łacina – przyswajał łacińskie. Gdy modny był język niemiecki – przyswajał niemieckie.

Ale obecnie modny jest angielski. A Polacy – jedni nie znają żadnych innych obcych języków, a inni – choć znają,  to angielski mimo wszystko najgłębiej worał im się w świadomość. Stąd zrodziło się nowe zjawisko: Stare, wcale nie angielskie, wyrazy obcojęzyczne – są przekręcane na angielski. Ale mechanizm tego przekręcenia jest zabawny: Najpierw idzie skojarzenie fonetyczne, a potem wtórne zracjonalizowanie sobie znaczenia wyrazu.

Na przykład, jest takie łacińskie powiedzenie: Aut caesar aut nihilalbo [być] cezarem, albo nikim. Lecz pewien dziennikarz napisał:

Roman Giertych stawia tę sprawę na zasadzie out-out (albo-albo).

To zdanie zostało wypowiedziane przez któregoś z braci Kaczyńskich (najprawdopodobniej Jarosława) i zapisane ze słuchu przez dziennikarza. Kaczyński to człowiek starej daty, z wykształceniem humanistycznym i nawet podobno erudyta – dlatego jestem pewna, że miał na myśli łacińską sentencję. To dziennikarz dopisał objaśnienie w nawiasie. Domyślił się z kontekstu, o co chodzi – i zbiegiem okoliczności out – jako symbol odrzucania, ekskluzywności – też mu całkiem dobrze przypasowało.

Nie był to jedyny raz, gdy spotkałam się z out-out. Co ciekawe, odkryłam tę pomyłkę w internetowej wypowiedzi… księdza. Nadeszły więc takie czasy, że nawet księdzu bliższy angielski niż łacina.

Drugi przykład to lejtmotyw, słowo zdawałoby się zupełnie spolszczone, łącznie z pisownią. Niemiecki wyraz Leitmotiv oznacza całkiem dosłownie to, co polski motyw przewodni. Od słowa leiten (przewodzić). Tymczasem pewna blogerka napisała:

odświeżanie naszych narodowych light-motivów

Autorka tego zdania jest osobą oczytaną, wykształconą i znającą kilka obcych języków. Chyba  potrafię zrozumieć, jaką drogą szły skojarzenia – czyżby plątało się jej po głowie światełko przewodnie…?

Czy znacie inne przykłady tego zjawiska?

 

Zawsze ściśle się tego trzymałem i czułem ulgę

Wywiad z Georgem Ratzingerem z dziennika „Polska”:

Uchodził Ojciec za lubianego, ale i surowego kierownika chóru. Jak wyrażała się ta surowość i gdzie były jej granice?
Cieszyłem się na każdą próbę. Ale często też wychodziłem z nich w złym nastroju, bo nie udawało mi się wykonać do końca tego, co chciałem. I na początku też wielokrotnie wymierzałem policzki, ale zawsze miałem wyrzuty sumienia. Byłem bardzo zadowolony, kiedy w roku 1980 ustawodawca zakazał kar fizycznych. Zawsze ściśle się tego trzymałem i czułem ulgę. Wcześniej wymierzenie policzka było sposobem reagowania na uchybienia lub świadomą odmowę wykonania zadania. Dobrze, że rezygnacja z policzkowania stała się powszechnym przekonaniem.

Ten człowiek sam siebie zaprezentował jako chodzący stereotyp Niemca pokolenia wojennego. W dodatku ojciec braci Ratzingerów był policjantem. To jest tak karykaturalnie stereotypowe, że aż wydaje się niemożliwe.