Za „tarczę antyrakietową” dostaniemy… 303 dolary na żołnierza!

Amerykanie za postawienie u nas swoich baz oferują polskiej armii… 47 milionów dolarów ! Toż to całe 303 dolary na żołnierza! Gdyby każdy polski żołnierz zrobił sobie dziecko, to więcej dostałby na becikowe. A tymczasem roczny budżet IPN wynosi… prawie 2 razy więcej.

Historia stacjonowania obcych wojsk na terenie Polski zaczyna się od czasów saskich. Wojska saskie przebywały w naszym kraju wbrew woli obywateli. Mało kto pamięta, że następnie obywatele poprosili o rozwiązanie tego konfliktu… Rosję. Dzięki czemu od połowy XVIII wieku na terenie Polski zaczęły stacjonować wojska rosyjskie. Zaproszone przez samych Polaków.

Potem, wiadomo, rozbiory. Ale gdy znów Polska zaistniała na mapie – od 1945 do 1993 roku stacjonowały w Polsce wojska radzieckie. Minęło 15 lat, a różni obywatele znów chcą zaprosić na teren naszego kraju obce wojska.

W dyskusjach internetowych głównym argumentem zwolenników amerykańskich baz wojskowych w Polsce jest… że wojska radzieckie nie przyszły po dobremu, a Amerykanie przecież grzecznie pytają o zgodę. Głupszego argumentu znaleźć nie można: skoro ktoś nas prosi, to musimy się zgodzić!? Zresztą, wyżej napisałam, jak się już raz skończyło zapraszanie.

Najbardziej jednak szokuje mnie, że Polacy chcą się sprzedać tak tanio. Amerykanie za postawienie tych baz oferują polskiej armii… 47 milionów dolarów! Toż to całe 303 dolary na żołnierza! Gdyby każdy polski żołnierz zrobił sobie dziecko, to więcej dostałby na becikowe. A tymczasem roczny budżet IPN wynosi … prawie 2 razy więcej.

Nie pojmuję, jak Polacy mogą być tak głupi. Czy nikt w tym kraju nie potrafi liczyć? No tak, skandal z maturą z matematyki mówi mi na ten temat to i owo…

Sztuka wyzywania w Polsce

W języku polskim, jak w każdym innym, funkcjonują wyzwiska czyli jednostka leksykalna, za pomocą której można ujawnić swój stosunek, emocje względem rozmówcy. W sposób prosty, szybki i zrozumiały wyrażają strony konfliktu swój uczucia wobec drugiej osoby. Kto by tracił czas mówiąc: "Ty człowieku, który nie masz ochoty na pracę i tylko byś leżał i nic nie robił", skoro można powiedzieć : "Ty leniu". Nawiasem pisząc, dopiero teraz skojarzyłem, że wołacz jest używany również w wyzwiskach. Zawsze się zastanawiałem, po kie licho on jest potrzebny.

Wszystkie wyzwiska można sklasyfikować według następujących kategorii:

  1. wyzwiska odnoszące się do umysłu (idiota, bęcwał, ciołek, dureń, palant);
  2. wieku (staruch, dziadyga, gówniarz);
  3. zwierząt (pies, baran, cielę, świnia, bydlak);
  4. do nazwiska lub imienia (czesio, alfons);
  5. dotyczące wyglądu zewnętrznego (flejtuch, brudas, spaślak);
  6. wulgarne (gnój, gnojek, pierdzioch);
  7. odnoszące się do zachowania lub sposobu bycia (łobuz, kłamczuch, leń, pokraka, niedorajda);
  8. odnoszące się do preferencji seksualnych (pedał, pederasta, ciota, pedofil)
  9. narodowości lub rasy (czarnuch, Żyd, żydek, żółtek, szkop, Pigmej)
  10. oraz inne (np. megasam, czopel, knot).

Przeprowadza się sondaże, które te specjalne określenia drugiego człowieka są najbardziej popularne, powszechnie używane (pardon.pl). Jak się okazuje najbardziej używane określenia to te z grupy 8) i 9). Czyli witamy w Polsce. Dla mnie zastanawiające jest ta popularność wyzwisk narodowościowych i seksualnych. Czy to ma związek z wizerunkiem Polaka-katolika, prawdziwego hetero? A może jest inna przyczyna? Że tylko to co polskie jest dobre, a reszta to niegodne naszego poziomu? Traktowanie innych narodowości jako gorszych to jedno ze znamion rodzącego się skrajnego nacjonalizmu. Powtarzam skrajnego czyli takiego, który orbituje w kierunku brutalnych rozwiązań z obcymi nam narodowościowo osobami. Każdy naród przeżywa lub przeżywał takie chwile i to niejedne. Można być dumnym z bycia Polakiem, to nie jest złe, ale traktowanie innych jak śmieci, jako gorszych już jest.

Czytając wiadomości, mniej lub bardziej poważne, zauważyłem pojawiające się nowe wyzwiska, określenia poniżające. Jedno z nich to Rusin. Tak można wprost wyczytać z relacji prasowej o konflikcie we wsi Biełanka, gdzie Łemkowie starali się o umieszczenie dwujęzycznej tablicy z nazwą miejscowości (Rusin). Polacy się boją, że teraz będą napiętnowani jako Rusini. Że co proszę? Rusin to ktoś gorszy? Czy już tamtejsi Polacy na głowę poupadali? A może prawda jest inna. Prozaiczna. Widocznie określenie "Rusin" czy "Łemko" funkcjonuje wciąż tam jako obraza i teraz Polacy z Biełanki będą piętnwani przez innych Polaków jako ci gorsi. Ale to jest problem Polaków, że takie głupie określenie funkcjonuje między nimi. Patrząc na jęki części Polaków z tej wsi, że dzieje się im krzywda, przypominam, że w Polsce jest poustawianych wiele wsi z dwujęzycznymi nazwami (Śląsk, Kaszuby). I nie tylko w Polsce, ale również we Francji, Włoszech, Holandii, Austrii, Belgii, Słowacji. Jakoś nikt tam nie robi rabanu. Ale za to jest wiele problemów z ustawieniem w Polsce tabliczki z druga nazwą wschodniosłowiańską tj. rusińską czy białoruską. Czy Polska naprawdę musi czuć się lepsza od innych Słowian, szczególnie wschodnich?

 

Powracając do głównego tematu – wyzwisk na tle narodowościowym – niedawno można było usłyszeć o incydencie podczas derbów Łodzi czyli meczu Widzew – ŁKS, gdzie osoby mieniące się kibicami jednej drużyny obrzucają klasyczną obrazą drugą stronę czyli "Żydem". To poniżające określenie funkcjonuje od , Bóg wie jeden, ilu dziesiątków lat. Tym razem posunięto się do nowego czynu czyli pokazanie przez piłkarza ŁKS koszulki z napisem "Śmierć żydzewskiej kurwie". Zawodnik się potem tłumaczył nieznajomością napisu na koszulce w trakcie ubierania, ale trochę to dziecinne. Jak bierze co leci do ręki, czy wynagrodzenie też bierze o wartości 10 mniejszej niż ma w kontrakcie?

Nie wzywam do objawów miłości wobec innych czy wyścigów w deklaracjach w akceptacji innych, ale stosowanie wyzwisk z seksualną czy narodowościową konotacją jest dla mnie objawem postępującego zidiocenia i rosnącej nienawiści wobec innych narodów i osób o innej orientacji seksualnej. Nie chciałbym, aby w Polsce przytrafiło się to w Niemczech w latach 1932-1945. Jest co prawda wiele organizacji, które chętnie się odwołują do tej strasznej i nieludzkiej (a może arcyludzkiej?) tradycji, jednak nie oznacza to automatycznie, że mają one rację i należy je słuchać. Gdyby nie pokonanie hitleryzmu, to pewnie obecnie ludzie z tych stowarzyszeń czy partii tak radośnie witające się prawą ręką ewentualnie zamawiające 5 piw czy noszące słoneczne znaki, byłyby teraz niewolnikami za Uralem bądź nigdy by się nie narodziły. Ku przestrodze – kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.

 

„Mój brat nie cofnie się przed niczym”

 

Wyjaśnienie tych słów poznacie, drodzy czytelnicy, na końcu. Wpierw początek. Pan prezydent (tytularnie Polski, ale ja w to wątpię słuchając jego dyrdymałów) Lech Kaczyński udzielił wywiadu panu Lisowi. I ten wywiad stał się znany z powodu wielu slów wypowiedzianych przez głowę państwa. Jak za panią matką powtarza tezy swego brata o szkodliwości mediów, o przyczynie przegranej PiS-u w wyborach, o nadrzeczywistości itp. fanaberie starszego pana. Zaprezentuję je poniżej i skomentuję, choć to proste i łatwe.

Tu zupełnie się różnimy w ocenach. Dziś media zajmują się opozycją, a nie rządem i to jest oczywiste dla każdego, kto ma więcej niż 90 jednostek w skali IQ, a to jest dolna granica normy. Ile razy spojrzę na publiczne media jestem rozdrażniony. Często jestem miej rozdrażniony gdy patrzę na "Fakty" niż "Wiadomości". Niech mnie pan nie przekonuje, że rząd, który ma tak świetne wyniki przegrywa wybory. Czwarta władza jest jednym z olbrzymich problemów polskiej demokracji. Dopóki obywatel nie będzie informowany prawdziwie, to demokracja jest żartem. Zdołaliśmy w Polsce wiele zmienić, może zdołamy i to zmienić.

Och, tylko durnie nie widzą oczywistej oczywistości, że istnieje tajny spisek mediów obsmarowywania partii rządzacej w latach 2005-2007. Przebrzydłe TVP, TV Trwam, ND, Wprost, Dziennik, Rzeczpospolita, Fakt, Gazeta Polska tylko udawały przyjaciół partii PiS. To była tylko zmyłka, aby Polacy sądzili, iż istnieje pluralizm w mediach. Szkoda, że prezydent nie zapytał "kto za tym wszystkim stoi?", ale tę kwestię powiedział wcześniej generał Jaruzelski i byłoby głupio za nim powtarzać. Ja wiem, cykliści i ich poplecznicy, ale o tym sza, bo oni mają długie ręce i przyjaciół w USA.

Najpierw powołano na prezesa pana Wildsteina, którego z nami niewiele łączy. Pisał artykuły, które miały związek z rzeczywistością, choć bywał względem PiS krytyczny. Dlatego został szefem. Przestał być szefem, bo było kilka informacji wskazujących jak poprawia się sytuacja w Polsce, a żadna z nich nie trafiła do telewizji.

Świetnie ukazana została apolityczność urzędu prezesa TVP. Jak nie będzie pokazywał prawdziwej rzeczywistości, jak to ludizom jest dobrze i wspaniale, to się go zwolni. No to teraz wiem, dlaczego pan Urbański tak pędził telewizję "publiczną" (dla mnie partyjną) w dobrym pokazywaniu rządzących i złym opozycji.

Dla pana prezydenta dobra demokracja to taka, gdzie media informują obywateli o rzeczywistości zgodnie z linią partii, gdyż inaczej sa one zagrożeniem dla tej formy ustroju państwa. Tak więc prawdziwą demokracją jest Rosja, Białoruś, państwa środkowoazjatyckie, gdzie już pozamykano wszelkie niepokorne media. A cała Europa wraz z USA to tylko nędzna namiastka prawdziwej demokracji. Brawo i gratulacje panie prezydencie za ukazanie nam prawdy. A jak by pana nikt nie posłuchał, to zawsze może pan tak powiedzieć:

 

 

Nowa moda męska wedle Gazety.pl

Przegladając zasoby w/w portalu znalazłem artykuł o butach oferowanych przez firmę Reserved. Zaglądnąłem, czytam i patrzę, chodzi o damskie obuwie. Nie dla mnie. Ale wspomniane jest tam coś o męskich butach tego producenta. Również kolorowych jak damskie. Myślę sobie, warto spojrzeć jakie są nowe trendy. Klikam odnośnik do tych butów, otwiera się strona zatytułowana „Dla niego”. No to dla mnie. Pierwszy artykuł jest butach, ale za to jakich! Nie wierzyłem, czyżbym przespał jakąś nową falę w modzie męskiej? Czy zmienił się w Polsce wygląd butów dla mężczyzn? Czy to oznacza, że teraz mam mieć dodatkowe 3-10cm wzrostu? Zobaczcie sami, co nam, facetom się oferuje w dziale dla mężczyzn!!

 

Nic dziwnego, że w „Wysokich Obcasach” był artykuł o crossdresserach. Teraz mamy zmianę męskiego stylu ubierania. Zaczęło się od butów. Portal gazeta.pl znów jest w awangardzie zmian!!

„A jednak to tylko kobieta!”

Profesor Węcławski ożenił się ze swoją asystentką. Oboje zmienili nazwiska. Forum Frondy wzbiera złośliwymi komentarzami, tylko czekać aż rozleją się na cały polski internet. Wszyscy odetchną z ulgą: a więc jednak chodziło tylko o kobietę!

Obrońcom Węcławskiego zaraz zrobi się głupio, że go bronili. Niechętni jemu – zaraz zatriumfują. A mówiliśmy, to tylko kobieta. Podobnie było w przypadku Obirka – wiem, że tak będzie i teraz. Bo gdy filozof, teolog nagle zmieni poglądy w wyniku samotnych zmagań z ideami – to jego doświadczenia traktowane są z całą powagą. Bohater, mocował się z myślami, musiał mieć wielkie powody do wielkiego remanentu w życiu. Może samotnie walczył z jakąś potężną instytucją? Tym bardziej postać tragiczna. Gdy jednak filozof czy teolog dokona takiej życiowej odmiany w wyniku spotkania z kobietą… Wtedy już nic, co powiedział, nie jest traktowane poważnie. On sobie tylko racjonalizował porywy niskich namiętności. Ona go usidliła, otumaniła, uwiodła. Profesor doktor habilitowany okazuje się nagle jak małe dziecko – już nie ma swojego rozumu, już nie jest odpowiedzialny za własne decyzje, już jego słowa czytane są z przymrużeniem oka. Wszystko przez nią – jej obecność wszystko przekreśla.

A owi mądrzy filozofowie i teolodzy sami wpadają w pułapkę takiego myślenia. Do końca ukrywają istnienie "tej kobiety" i jej wpływ na swoje przemyślenia i decyzje. Sami więc potwierdzają to powszechne lekceważenie dla doświadczenia Erosa. Tymczasem przecież te doświadczenia są dla człowieka tak fundamentalne, że niejeden pod ich wpływem drastycznie zmienił poglądy, zaczął inaczej żyć, podejmował doniosłe decyzje. A ludzie to wstydliwie przemilczają. Ludzie sprowadzają to do prostego otumanienia. Trywializują do "wykonywania ruchów niegodnych filozofa". Uważają, że wszelkie przemyślenia pod wpływem owych doświaczeń są fałszywe i niewiarygodne. A jest przeciwnie: właśnie takie doświadczenia potrafią człowieka przewrócić na nice, wydobyć z niego wszystko, co ignorował lub spychał w nieświadomość. One naprawdę mogą zmienić myślenie. Czy o religii, czy o filozofii, czy w ogóle o życiu. I nie mam tu na myśli jakichś czysto emocjonalnych porywów. Jak najbardziej chodzi tu o rozum. Inne rzeczy stają się dla myśliciela ważne, więc z innych założeń zaczyna on wychodzić – a zatem inne otrzymuje wyniki rozumowania.

Wychodzi na to, że ludzie traktują poważnie tylko przemyślenia aseksualnych herosów, żyjących w świecie czystych idei. Ktoś mówił, że w dzisiejszym świecie liczy się tylko seks? Śmiechu warte! Oto ukryty manicheizm naszej cywilizacji.

 

Mesjaniści i mesjasze, czyli wojny żydowskie

 Żydowska wspólnota chasydów Chabad znana jest z tego, że swego zmarłego rabina, Menachema Mendla Schneersona, uznała za mesjasza. Który zmartwychwstanie i wróci w chwale, lub wręcz – który już zmartwychwstał. Pewnego razu, gdy gdzieś w USA wspólnota postawiła billboardy z portretem rabbiego – naprzeciw wyrosły billboardy Żydów-chrześcijan z napisem „Right idea. Wrong person.”

Religia żydowska nie ma papieża, ani żadnego ściśle wyznaczonego centrum. Dzieli się na rozmaite, czasem dość dziwne odłamy. Na ogół jednak tolerują się one wzajemnie znacznie bardziej niż odłamy chrześcijaństwa. Główną racją jest: „i tak wszyscy jesteśmy Żydami”. A więc „chabadnicy” są przez ogół wspólnoty żydowskiej wciąż uznawani za Żydów. Mimo, iż zwykli Żydzi nieraz się z nich śmieją, a nieśmiertelnego rabbiego nazywają „bozią” (czytałam na forum Żydów polskich!). Ale są też tak zwani mesjaniści, czyli żydowscy chrześcijanie. Ci zachowują rytuały religijne judaizmu, lecz za mesjasza uznają Jezusa. Jednak ich – inaczej niż „chabadników” – reszta Żydów absolutnie nie uznaje za Żydów. W tym artykule pewien izraelski dziennikarz stara się wyjaśnić dlaczego. A tutaj – o złu i głupocie mesjanizmu naucza… sam Chabad. Nie bardzo mnie to wszystko przekonuje. Jak to widzę, to mam wrażenie, że czytam Gościa Niedzielnego, tylko w drugą stronę… Albo nawet Nasz Dziennik.

Żydzi-mesjaniści są głęboko nielubiani zarówno przez izraelskich Żydów, jak i muzułmanów. Chyba dlatego, że oto pomiędzy dwa bezkompromisowe żywioły religijne wcisnął się i trzeci. Marginalny – mesjanistów jest w Izraelu naprawdę garstka – ale dość upierdliwy. Zachowują się oni bowiem jak fundamentalni protestanci amerykańscy… którymi zresztą są. Z zadziwiającą determinacją starają się naśladować świętych apostołów. Główny pastor mesjanistów skarży się więc, że gdy chodzi po muzułmańskich wioskach, głosząc, iż Jezus jest Panem i rozdając Ewangelie – to jest obrzucany kamieniami, a raz nawet koktajlem Mołotowa… Tymczasem od Żydów syn pastora dostał bombę schowaną w prezencie na święto Purim. Żydzi oskarżają mesjanistów o odciąganie rodaków od judaizmu, co w tym teokratycznym społeczeństwie oznacza antypatriotyzm. Malowniczo musiała się przedstawiać scena, gdy pewnego dnia bojówka chasydów napadła na kościół mesjanistów, akurat podczas ceremonii chrztu. Pobożni chasydzi puścili w ruch krzesła i ławki, a duchownego wepchnęli do chrzcielnicy. Jednak i mesjaniści nie pozostali dłużni, gdyż innego razu podpalili Żydom… chasydzki klub szachowy.

Podczas wizyty w Izraelu przeczytaliśmy o owych perypetiach w gazecie Jerusalem Post [1][2][3]. Czy w tym kraju nie mają poważniejszych problemów?

Jan Paweł II Superstar

W związku z obchodzoną hucznie w Polsce rocznicą śmierci słowiańskiego papieża i zachowaniem się wielu Polaków, stwierdziłem, że w naszym kraju postać papieża jest otoczona szczególną czcią. Ten kult przypomina mnie niestety zamierzchłe czasy socjalizmu/komunizmu. Nie można nic krytycznego, choćby i prawdziwego powiedzieć, gdyż od razu jest się piętnowanym jako odszczepieniec, ateista itp. określenia mające ukazać krytykującego jako sługę Szatana. Mniejsza z tym, że sami czciciele Jana Pawła II często nie znają bądź nie chcą znać czy pamietać jego słów odnoszących się do wielu spraw. Pokazuje to jak bardzo ta postać w umysłach została przetworzona i skrojona na przygotowaną wcześniej miarę. Sięgnę tutaj do wyników ankiety. Co prawda, nie można twierdzić, że oddaje ona nastawienie wszystkich Polaków. Jednak trudno byłoby zadać te pytania wszystkim obywatelom Polski. Co tam mamy? Pytanie i możliwość zakreślenia jednej z odpowiedzi. Ja bym wolał, aby były zaprezentowane również refleksje pytanych na temat wielu kwestii, np. kara śmierci, dialog z innymi religiami, kapłaństwo kobiet. Ciekawe jest również to, iż ankietowani twierdzili, że zmarły papież jest dla nich autorytetem, ale mieli problem z przytoczeniem argumentów za takim stanowiskiem. Podporządkowanie się modzie? Religijny wyścig szczurów?
 
Nieco więcej można przeczytać o stosunku wiernych do nauk papieża w raporcie sporządzonym przez Centrum Myśli Jana Pawła II. Wynika z niego, iż katolicy w Polsce nie we wszystkim się zgadzają z naszym rodakiem. Największą akceptację ma prowadzony dialog z religiami (co akurat w przypadku judaizmu mnie dziwi, znając zbyt dużo przypadków antyżydowskich w Polsce), brak zgody na zrównanie związków homoseksualnych z instytucją małżeństwa. Jednak w sprawach intymnych ta zgoda jest najmniejsza. Poglądy JP II w kwestii antykoncepcji nie popiera ponad połowa badanych. Z jednej strony wierzący deklarują szacunek wobec Papieża i jego głoszonych nauk, ale z drugiej strony coraz mniej w pełni popiera go we wszystkich sprawach. Wybiórczo traktują jego zasady. Najbardziej widoczne jest to w przypadku kary śmierci. Niezgoda na karę śmierci, eutanazję i aborcję stanowi jedną nierozerwalną całość według słowiańskiego papieża, ale według Polaków już nie. Zastanawiające. Paradoksalnie to ci, którzy się określają jako głęboko wierzący, są najczęściej za karą śmierci, wbrew naukom papieskim. Dlaczego refleksja o życiu człowieka i braku zgody na przerwanie go ręką innego człowieka jest automatycznie kierowana na temat aborcji? Czy kara śmierci nie jest również sprzeciwem człowieczym wobec Boga, gwałtem zadanym na dziele Bożym?
 
Należy się również zastanowić, czy przypadkiem nie istnieje specyficzna moda na Jana Pawła II? Wszystko co nawiązuje do niego, cieszy się powodzeniem wśród wielbiących go. Póki żył, sprzedający dewocjonalia papieskie mieli łatwe życie. Byle badziewie z wizerunkiem Papieża szło jak woda (w Polsce idzie i chyba tak będzie do końca świata). Obecny papież Benedykt XVI nie jest takim motorem napędzającym sprzedaż. Jego inny styl sprawowania urzędu na tronie Piotra powoduje zmniejszające się z roku na rok zyski ze sprzedaży dewocjonaliów i pamiątek religijnych z Watykanu. Tak wynika z artykułu z "La Vanguardia". Warto zobaczyć jak pomysłowi są producenci szajsu, wciskający pielgrzymom pamiątki papieskie. Jan Paweł II, który ostrzegał przed konsumpcjonizmem, stał się sam siłą napędową sprzedaży i wciskania bylejakości. Na stronie Petera Fussa można zobaczyć przedziwną kolekcję wszystkiego co jest związane z naszym rodakiem. Od papieża w roli krasnala ogrodowego przez dziwnie zmutowane pomniki po wibrujące, kolorowe obrazki z wizerunkiem. Okropność, a ludzie jednak to kupują. Dla nieco leniwych w przeglądaniu całej kolekcji polecam "TOP 10". Dla mnie w tę komercję wpisuje się plan sprowadzenia serca papieskiego na Wawel.

Niestety w Polsce jest moralny przymus uczestnictwa w obchodach rocznicy śmierci Jana Pawła II. Same media (tu: GW) poprzez odpowiednie sformułowania, sa współodpowiedzialne za to. Znalazłem artykuł o obchodach 3. rocznicy, gdzie jasno jest napisane, iż:

Dla mieszkańców Krakowa przyjście pod "papieskie okno" jest obowiązkiem. Nie wyobrażają sobie bycia w innym miejscu w godzinie śmierci papieża.

Dla mnie jest to nadużycie. Ten kto chce, idzie. A nie każdy, bo tak trzeba. Przypomina mnie się przymus żałobny po śmierci Stalina w 1954 roku, kiedy to władza nakazywała (tu jest ta duża różnica pomiędzy tamtymi czasami a dzisiejszymi) i egzekwowała.

PS> [06.05.2008]  Od kilku dni dyskutuje się o przesłaniu do Polski kilku kawałków ciała zmarłego papieża jako relikwii. Ciekawe, że JP II nie został kanonizowany, a już się mówi o ewentualnym sprowadzeniu serca czy kości. Zgodnie z definicją, relikwiami są szczątki ciała bądź rzeczy związane ze świętymi. Ciekawa jest rozmowa z ks. Grzegorzem Rysiem, który powiedział, że "Taka bardzo konkretna, bardzo namacalna religijność niewątpliwie łatwiej przemawiała do ludzi prostych. Do tych, którzy dopiero wchodzili do Kościoła, i to z rzeczywistego barbarzyństwa." Ot i mamy cała prawdę o polski chrześcijaństwie obrządku katolickiego. Religia ludzi prostych, którzy ledwo co odeszli od barbarzyństwa i pogaństwa, którzy muszą zobaczyć i dotknąć, aby uwierzyć.