Prekaryzacja informatyki: Co z kobietami? Co z fizykami?

Jakub Chabik, informatyk i doktor zarządzania, człowiek z przemysłu informatycznego, pisze w Krytyce Politycznej o nadchodzącym upadku zawodu informatyka. Natychmiast pojawiły mi się w głowie dwa pytania: Co z kobietami? I co z fizykami? Czy to szansa, czy zagrożenie?

Kobiety

Wiele wskazuje na to, że prekaryzacja zawodu informatyka już się zaczęła i rzesze tych, którzy podejmują dzisiaj edukację, może znaleźć się w tym samym miejscu, gdzie na początku wieku znaleźli się na przykład ekonomiści
(…)
Trzeci czynnik to kwestia podaży: napór wykształconych na programistycznych bootcampach „niebieskich kołnierzyków programowania” sprawi, że spadną pensje wszystkich w branży. Zgodnie z zasadą Kopernika-Greshama (…) specjalista gorszy wypiera lepszego

Parę lat temu zdziwiłam się widząc karierę bootcampów (krótkich kursów programowania) dla kobiet – takich niby feministycznych inicjatyw, że dziewczyna też może być informatykiem.

Obawiam się, że kobiety wykształcone na wzbierającej fali idei „powrotu kobiet do informatyki” padną ofiarą prekaryzacji. Nie dlatego, że kobiety nie nadają się na dobrych informatyków. Nadają się. Tylko dlatego, że ich powrót zbiegł się z procesem psucia rynku specjalistów, a szczytna idea wykształcenia kobiety-specjalistki nie może być realizowana na zasadzie krótkich kursów zawodowych.

Powrót kobiet zaczął się akurat w momencie, gdy praca mężczyzn przestała być aż tak ceniona.

Fizycy

Ludzie z niszowymi kwalifikacjami, wysokimi umiejętnościami „miękkimi”, wiedzą z innych dziedzin (np. bankowość, przemysł, media, zdrowie) oraz siecią kontaktów mogą spać spokojnie. Znaczenie zacznie mieć porządne wykształcenie podstawowe i umiejętność szybkiej zmiany profilu – premię znowu otrzymają ci, którzy umieją się uczyć.

Tu przychodzą mi na myśl długie dyskusje ze znajomymi-fizykami.

Zastanawialiśmy się zawsze, czy opłaca się studiować fizykę (ba, nawet robić doktorat), a potem uciekać do informatyki, czy lepiej nie tracić czasu i studiować od razu informatykę.

Podłożem dyskusji był fakt, że na studia fizyki jest coraz mniej chętnych, choć zawsze było mało, a po tych studiach wcale nie tak wielu absolwentów pracuje w zawodzie. Większość przechodzi do przemysłu informatycznego. W Krakowie ssawą lokalnych magistrów i doktorów fizyki była i wciąż jest Motorola – ale też inne firmy informatyczne.

No więc studentom mówiło się, że co prawda może nie będą pracować w zawodzie, ale mają ten atut, że „fizyk nauczy się wszystkiego”. Te studia dają (obok wiedzy o zasadach działania przyrody) bardzo specyficzny trening intelektualny – ścisłego myślenia, ale też sceptycznego, realistycznego myślenia.

Z drugiej strony w dyskusji pojawiały się głosy, że po co ciągnąć ludzi na te studia (żeby wykładowcy fizyki mieli pracę), skoro można tych samych ludzi posłać od razu na studia informatyki, a nie stracą 5-9 lat z kariery.

Ale teraz pojawił się ten nowy czynnik – prekaryzacja zawodu informatyka. Ciekawa jestem, czy ona sprawi, że ludzie po fizyce będą bardziej czy mniej w cenie w przemyśle informatycznym?

Margaret Hamilton in 1969, standing next to listings of the software she and her MIT team produced for the Apollo project (Public Domain)


Komentarze
red.grzeg
2019/01/26 18:18:21
A co z chemikami?