Przykazanie zmienione z powodu nieprzestrzegania

Już można tańczyć w piątki.

Biskupi polscy zmienili przykazanie kościelne z powodu… nieprzestrzegania.

A takie to było zagadnienie wśród zaangażowanych katolików!
„-Czy powinnam w piątek iść na dyskotekę?” – pytała niejedna osoba.
„-Tak właśnie wygląda nasza wiara. Jest to okazja do dawania świadectwa. Że nie jest to łatwe – to sami się o tym przekonujecie, ale nie jest to argument, by się poddawać.” – odpowiadał niejeden ksiądz.

Szkoły starały się u proboszczów o dyspensę na zabawy w piątek, ale bardziej pobożni rodzice i tak nie chcieli słyszeć o takim ułatwianiu sobie życia.
„-Nie udzielam dyspensy na urządzanie w piątki imienin, dyskotek i studniówek” – bywali i bezkompromisowi proboszczowie.

-Powstrzymywanie się od zabaw pomaga w opanowaniu instynktów i sprzyja wolności serca. Powstrzymywanie się od zabaw obowiązuje we wszystkie piątki” – pouczali ci sami biskupi.
„-Pokuta wynika także z samego prawa Bożego.” – wtórowali im usłużnie księża.

Aż tu nagle trach! Już nie ma gadania o prawie Bożym.  „Jak przyznał bp Marek Mendyk w wypowiedzi dla KAIu, powodem dla którego uległo zmianie sformułowanie czwartego przykazania kościelnego jest dotychczasowa praktyka częstego przenoszenie uroczystości rodzinnych czy szkolnych na piątek ze względów praktycznych.”

Relatywizm! Wybiórczy katolicyzm! ;-)))

Nagle okazuje się, że w całym tym „prawie Bożym” chodziło li tylko o posłuszeństwo hierarchii.

Mam satysfakcję, oglądając to wszystko. Oto na naszych oczach żywy przykład, jak instytucja kościelna jednak potrafi ugiąć się przed wolą wiernych. Wystarczy, że zagłosują nogami. 

Głosowanie nogami, głosowanie portfelem – to jedyne metody, jakimi szeregowi katolicy mogą wpływać na jakiekolwiek decyzje w Kościele.

Smutne jest jedynie to, że jakaś grupa ludzi będzie sobie teraz pluć w brodę, że tak komplikowała sobie życie. Że chcieli być w porządku, starali się w dobrej wierze. A tu niepotrzebnie – bo Kościół zmienił przykazanie pod wpływem właśnie tych, którzy się właśnie nie starali. Chcę widzieć, co będzie się działo wśród pobożnych ludzi, gdy Kościół zezwoli na antykoncepcję… 😉

Po krawacie mnie poznacie

Nie wiedziałam, że takie rzeczy w ogóle istnieją! Odkryłam dziś, że na youtube są setki filmików z wróżkami i wróżbitami.

Skąd oni biorą takich mistrzów? Pod filmem internautka skomentowała, że wróżbita David gra w pornosach.

I rzeczywiście, serwis Pudelek donosi: Wróżbita Maciej oburzony zdjęciami wróżbity Davida!

„Odrażające!” Ta afera „obniża wiarygodność wszelkich programów ezoterycznych i osób w nich występujących!” – woła dramatycznie wróżbita Maciej.

Wróżbita David podchodzi do afery z autoironią – co można usłyszeć, jeśli się chce, pod koniec tego programu:

Dwie Koree, czyli z czego ludzie potrafią zrobić dramat

Oglądałam dziś dwa filmy: z Korei Północnej i Południowej.

Północnokoreański film Wish z 2012 roku: Rozgrywa się tu śmiertelnie serio dramat rodzinny z powodu konfliktu wartości. Ale jakich wartości! Na jednej szali zranione uczucia dziecka, którego ojciec jest wciąż nieobecny z powodu pracy. Na drugiej szali – ojciec musi tyrać, bo jego życiowym marzeniem jest… zapracować sobie na zdjęcie zbiorowe z Generalissimusem. Rozdzierająca scena, gdy na dokładkę zdjęcie z Wodzem robi sobie najpierw matka… 

Południowokoreański film My little bride z 2004 roku: Myślałby kto, że wracamy z obyczajami do XXI wieku. Nic bardziej mylnego! Fabuła ryje mózg widza zaraz na początku: Uświadamiamy sobie, że w kraju high-tech i w wielkim mieście możliwa jest historia rodem z „Potopu”: Dziadunio w testamencie zapisuje wnuczkę za mąż pewnemu kawalerowi i niespodziewanie nadchodzi ta chwila, gdy trzeba iść do ołtarza. Gorzej niż u Sienkiewicza, panna ma 15 lat… 

Aż zwątpienie bierze: Czy istnieją jakieś ogólnoludzkie wartości? Tu coś może być dramatem, tragicznym dylematem moralnym, poświęceniem dla idei, dla dobra – a po drugiej stronie kuli ziemskiej (a nawet po drugiej stronie granicy) powiedzą: Ale oni głupi, i po co sobie tak utrudniać życie?