Czy aby na pewno?


Izakow2 na swoim blogu „strasznasztuka2” wrzuciła notkę „Dlaczego mężczyznom potrzebny jest feminizm?„. Jej rozważania to zastanawianie się dlaczego mężczyznom mniej wolno w świecie wyboru ubioru niż kobietom oraz o kryzysie tzw. wzorca męskości. I idealnym rozwiązaniem tych problemów jest feminizm, który cudownie naprawi sytuację facetów oraz parytety. Pięknie byłoby, gdyby nie….

1. To nie sami mężczyźni trzymają innych w ciasnym garniturze zasad w kwestii mody. To gros kobiet też tak pilnuje, aby ich luby nie wychynął zza tej kurtyny. Dodatkowo krąg ubiorów przynależnych prawdziwemu facetowi ubywa z latami. Dawniej oficerki nosili tyko faceci, obecnie to w większości kobiecy atrybut. Ha, przejdź się meżczyzno do sklepu obuwniczego i poproś o oficerki. Sprzedawczynie zrobią duże oczy zdziwione prośbą. Najwyższe buty jakie widzę to sztyblety, bo przecież męskie obuwie to buty sportowe i ewentualnie eleganckie półbuty czy buty tuż za kostkę. To tylko mały przykład. Facet na obcasach to zuooo, w spódnicy też, w koronkach, w pończochach itd. Nic z tego, że dawniej obie płcie nosiły ten sam ubiór w dwóch wersjach, liczy się teraźniejszość. I feminizm nie pomoże w budowaniu równouprawnienia w modzie i prawie do wyboru ubioru. Polskie feministki nie mówią, że „ubiór nie ma płci” (wyjątkiem jest biustonosz) i nie nakłaniają obie płcie do zerwania sztywnych podziałów w modzie męskiej jako elementu wyzwolenia kobiet. W kwestii spódnic męskich dobra robotę czyni strikemaster. Wspomniany antyfacet łamiący celowo stereotypy. Ja sam napisałem dwie notki w tej kwestii (1, 2). Ale nie dowiedziałem się, aby czyniły to kobiety, a tym bardziej feministki. Feminizm nie ma tu nic do rzeczy, w Polsce skupia się on li tylko na sytuacji kobiet. A serwis lula.pl jest bardzo ostrożny w kwestii prezentacji ubiorów kobiecych przez modela. Jakby to było coś strasznego i koszmarnego. A co dopiero do prawdziwej rewolucji w tej kwestii czyli przywrócenia spódnic mężczyznom.

2. Kryzys męskości, a raczej rozdźwięk pomiędzy ideałem mężczyzny i rzeczywistą sytuacją społeczną i naprawa tego stanu rzeczy na pewno nie zależą od feminizmu. Tu mokrą robotę muszą odwalić zainteresowani czyli faceci. Ale żeby nie było łatwo, pewna część facetów nie chce zmian i co jest dziwne, również część kobiet. One same wyzwolone albo określające się jako takie nie chcą zmian w zakresie swych partnerów. Bo przecież ich „misio” nie może być „mniej męski” niż jest. Musi być taki jaki był. No i musi zarobiać jak prawdziwy facet, bo jak taki zechce pobyć w domu przy dziecku, to jego wyzwolona kobieta go rzuci. A najlepsze jest to, że w systemie patriarchalnym wychowanie dzieci jest obowiązkiem kobiet. Nic im nie przeszkadza, aby nauczyć młodych mężczyzn obowiązków takich samych jak młode kobiety. Skoro facet podobno nie interesuje się domem, to się taki ojciec nie zorientuje szybko. Jednak dużo matek z uporem maniaka trwa przy starym systemie i narzekają potem, że syn i mąż się nie zainteresuje czy jej pomóc. Niech ułatwią życie innym kobietom w przyszłości, niech synowie już się nauczą co to znaczy praca w domu. Do tego nie potrzeba feminizmu walczącego o mężczyzn.

Facetom potrzebna jest odwaga. Na razie mężczyzna uczony jest postępować jak inni mężczyźni tj. ma tak samo wyglądać, jeść, mieć takie same zainteresowania itp. Idealny przykład zniewolenia. A jak się wyróżnia, to się go piętnuje. Słownie, psychicznie czy też siłowo. Byle nie dawał innym facetom przykładu, że można być odważnym i niezłomnym w swoich przekonaniach i czynach.