Purity culture

Miałam kiedyś fazę na czytanie blogów osób, które odeszły z wspólnot amerykańskich chrześcijan ewangelikalnych (nie mylić z ewangelikami!!!). Na YouTube można znaleźć fragmenty reality show „19 Kids and Counting” o rodzinie Duggarów, należącej do właśnie takiej wspólnoty. (W 2015 w tej rodzinie doszło do skandalu, bo okazało się, że nastoletni syn molestował seksualnie swoje siostry.)

Najciekawszą i najokropniejszą cechą tych wspólnot jest zafiksowanie na seksie. Jeśli teraz myślicie o Kościele katolickim, to nie – to nie jest jeszcze ten poziom zafiksowania. U chrześcijan ewangelikalnych bardziej przypomina ono zafiksowanie muzułmańskie. Zauważyłam pod tym względem główną różnicę między ich wspólnotą a katolicyzmem: Katolicyzm, owszem, wzywa do „czystości” seksualnej, ale jest w tym raczej egalitarny – nie robi różnicy pomiędzy mężczyznami a kobietami. Tymczasem w amerykańskich wspólnotach ewangelikalnych chłopcy mają wmawiane, że są w gruncie rzeczy bezradni wobec „pokus” seksualnych – oni są i mają być seksmaszynami, to jest poza ich wolą. Chłopcy są też otwarcie uczeni, że mają zawsze kierownictwo nad kobietami. (Nawet w młodzieżowych kółkach biblijnych jest problem, jeśli dziewczyna ma być kierowniczką grupy; to by oznaczało, że kobieta naucza mężczyzn!) Dziewczynki natomiast mają podane do wierzenia, że to one stanowią „pokusę” dla bezradnych chłopców; dlatego muszą zachowywać i ubierać się „skromnie”: zazwyczaj rękawy poza łokieć, brak dekoltów, spódnice za kolano. Jednak granice nie są tu jasne – czytałam o fundamentalistycznych rodzinach, w których uważa się, że przy całej tej skromności ubioru kobiety wręcz powinny nakładać makijaż, bo bez tego są niekobiece! Lecz z drugiej strony, są rodziny, w których na basenie chłopcy kąpią się w t-shirtach, a dziewczynki zakładają „skromne” stroje kąpielowe, niewiele krótsze od burkini!

Źródło: http://www.thefrisky.com/2013-05-03/this-is-what-the-duggars-wear-to-go-swimming/

W odróżnieniu do Kościoła katolickiego, w tych wspólnotach seks jest czymś właściwie ubóstwianym: Seks małżeński jest czymś, co stoi na piedestale. (Być może to wyjaśnia sprawę konieczności noszenia makijażu?) Oni mają od młodości wmawiane, że w małżeństwie seks jest zawsze super, są to istne fajerwerki i w ogóle trzeba się wtedy angażować w seks na maksa, bo jak nie, to jest się złą żoną. Ale! Seks przed ślubem do dokładna odwrotność tego po ślubie. Doktryna ewangelikalna głosi, że dziewczyna, która uprawiała seks przed ślubem, to „uszkodzony towar”. Jej życie jest wówczas nieodwracalnie „zrujnowane”.

Ta doktryna nazywa się „purity culture”. Ale chodzi w niej nie tylko o stosunki seksualne. Nie wolno ze sobą nawet chodzić, umawiać się (dating). Nie wolno nawet trzymać się za ręce! Dziewczyna powinna „strzec swojego serca”, ponieważ samo zakochanie się powoduje, iż jej serce jest „rozmieniane na drobne”. Dlatego należy zachowywać „emotional purity”. Jeśli dziewczyna widzi chłopaka, który jej się podoba, ma modlić się i rozeznawać, czy to jest właśnie ten zesłany przez Boga. Ale nie może bliżej się z tym chłopakiem zapoznać. Ma rozeznawać na odległość, co najwyżej w relacjach koleżeńskich. Jeśli zrobi błąd i zakocha się w nie tym, którego Bóg dla niej przeznaczył, to jej serce stanie się uszkodzonym towarem i nie będzie już wartościowe dla przyszłego prawdziwego męża. A to oznacza „zdradę przyszłego męża”.

Tymczasem chłopak ma za zadanie spełnić rytuał „zalotów” (courtship). Tu film, jak to przebiega u Duggarów:

Czy zwróciliście uwagę, że absztyfikant nie zdjął czapki nawet podczas grillowania przez ojca wybranki?

Młodzieniec ma, jak w XIX wieku, uderzać w konkury, tj. zgłosić się do rodziców dziewczyny i zadeklarować, że chce się z nią ożenić. Ojciec dziewczyny przeprowadza męską rozmowę z chłopakiem i dopiero jeśli go zaakceptuje, pozwala spotykać się młodym. Oczywiście w rodzinnym domu dziewczyny, w obecności przyzwoitek. Ojciec uroczyście zezwala na trzymanie się za rękę. O ile dobrze pamiętam, później jeszcze następuje etap zaręczyn. Nawiasem mówiąc, zaręczyny oznaczają, że z jednej strony dziewczyna już nie musi „strzec swego serca” i może czuć się zakochana – ale z drugiej strony zaręczyny nie mogą być zerwane. W przypadku zerwania dziewczyna jest „zrujnowana”, właściwie zupełnie tak, jakby została pozbawiona dziewictwa. Pocałować się można dopiero po ślubie.

Na tle tej obsesji seksualnej w reality show o Duggarach dochodziło przedziwnych kontrastów: Gdy córka – jedna z dziewiętnaściorga dzieci – zaręczyła się (czyli nadal „czystość”, tylko za rączkę), to rodzice zaczęli w obecności narzeczonych zachowywać się cokolwiek dziwnie… jakby chcieli im przekazać: „Patrzcie na nas! Ożeńcie się, to wreszcie będziecie mogli robić te wszystkie rzeczy!”

Młodzi ludzie w tych wspólnotach są wychowywani całymi latami w izolacji od normalnego świata. Nie chodzą do szkół, lecz są uczeni w domach (homeschooling). Chodzą do college’ów, ale takich o profilu silnie religijnym, gdzie na kampusach panuje surowa dyscyplina. Tam przynależą do młodzieżowych kółek religijnych, które nadal sprawują nad nimi kontrolę. Następnie młodzi ludzie wcześnie żenią się lub wychodzą za mąż. Osoby które uciekły z tej społeczności piszą, że wyszły stamtąd ciężko poranione psychicznie. Jest cały ruch społeczny zdrowienia z „kultury czystości”.

Ciekawe, czy coś takiego przydałoby się w Polsce, czy jednak nie jest potrzebne, bo katolicyzm jest bardziej lajtowy?


Komentarze
Gość: Eire, *.toya.net.pl
2017/10/01 20:32:12
Na pewno przyda się zdrowsza edukacja, ale nie ma się co porównywać z USA- to zupełnie inne, choć też mętne bajoro, ale ze swojską fauną i florą.
Choćby pierwsze z brzegu- w polskim katolicyzmie dziewictwo jest jednak sprawą indywidualną, w USA jest spory nacisk na „strzeżenie cnoty” przez męskich członków rodziny- pierścienie czystości, bale podczas których tańczy się z tatusiem, który uroczyście obiecuje strzec dziewictwa córuchny. Ja- katoliczka z katolickiej rodziny- chyba bym umarła gdyby mój ojciec uznał moje życie seksualne za sprawę swojego honoru. Nie ma też tak dosłownie czytania Biblii i rozkminiania czy tylko stosunek waginalny się liczy- seks to seks, dziewictwo można stracić na wiele sposobów.
To jest w ogóle pewna paranoja- z jednej strony to facet „nie może się powstrzymać”, ale ona „zostaje uwiedziona”- jakby do seksu popychały wróżki zębuszki.
2017/10/01 23:48:27
Katolicyzm jest bardziej lajtowy. Ci fundamentalistyczni ewangelikanie w ogóle uważają, że katolicy to nie są prawdziwi chrześcijanie, że to oszuści, którzy tylko udają chrześcijan. Sam słyszałem :-\

(Usuń tę wersję, gdzie występuję jako gość, bo mnie blox wylogował.)

2017/10/02 10:14:12
„Katolicyzm, owszem, wzywa do czystości seksualnej, ale jest w tym raczej egalitarny nie robi różnicy pomiędzy mężczyznami a kobietami.” Może deklaratywnie nie, ale w praktyce – jak najbardziej. Chociażby w tym, na co ciche przyzwolenie mają księża i zakonnicy. Łamanie celibatu i ślubów czystości ewidentnie nie jest w KK żadnym problemem, nie jest też problemem to, że otwarcie się o tym mówi i pisze. Ale tylko w odniesieniu do mężczyzn. Kobiety występujące z zakonu są znacznie większym tabu, więc nawet nie bardzo wiemy, w ilu przypadkach w grę wchodzi zakochanie, seks itd., niewiele też wiadomo o życiu seksualnym wewnątrz klasztorów żeńskich. O tej nierówności świadczy też znacznie większe przyzwolenie społeczne na zdradę męską i męski promiskuityzm. Może nie jest to wprost artykułowane, jak w opisywanych przez Ciebie przypadkach, ale istnieje.
2017/10/02 10:19:19
PS. Również to, że za winne zarówno aborcji, jak i dzieciobójstwa uznawane są – społecznie i przez sądy – w zasadzie wyłącznie kobiety pokazuje tę nierówność. Liczy się wyłącznie bezpośredni sprawca, ale po części dlatego, że istnieje podskórne przekonanie, że facet od seksu powstrzymać się nie może, a kobieta ma być mu posłuszna. Podobnie ostatnio wstrząsająca historia faceta, który zgwałcił upośledzoną umysłowo kobietę – umorzono, bo się nie broniła, a on się tłumaczył, że od półtora roku nie miał baby. To jest zakodowane kulturowo i mam wrażenie, że jest groźniejsze od otwartych deklaracji opisywanych przez Ciebie wspólnot.
2017/10/03 08:01:13
Po prostu w DNA rodzimego katolicyzmu wpisana jest hipokryzja. Jak w całe życie w PL. Inne rzeczy głosimy na forum inne praktykujemy w domu. Dlatego zakaz aborcji tak ale sciganie za aborcje za granicą już nie bo przecież każda katolicka rodzina powinna mieć możliwość usunięcia „wpadki” w czeskiej klinice.
2017/10/06 15:04:43
To wszystko jest takie dziwne
2017/10/09 21:11:22
Polski katolicyzm tradycyjnie jest bardzo umiarkowany seksualnie, wydaje mi się wiąże się to z silną ludowością.

David Lodge (polecam!) opisywał brytyjski katolicyzm i tam było wszystko na poważnie, łącznie z planowaniem małżeństwa z anglikaninem (bo wtedy spowiednik zgadzał się na stosowanie antykoncepcji – w imię jedności małżeństwa).

Gość: ali, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2017/10/15 22:33:49
Świadków Jehowy w Polsce nie widziałaś ? Córka ma w klasie koleżankę od nich. Bidula nawet na zajęcia dodatkowe nie może chodzić, a o wycieczkach nie wspominając. Zresztą i pewnie do tej szkoły by nie trafiła, bo w końcu jest straszliwe zagrożenie męskim spojrzeniem na przerwie, gdyby nie fakt, że jest i druga SJ w innej klasie i na przerwach się wzajem szpiegują.
Gość: Alex, *.free.aero2.net.pl
2018/03/25 14:01:11
boszzzz jakie to musi być cholernie opresyjne środowisko dla osób nieheteronormatywnych czy mających skłonność do jakichkolwiek ponadstanardowych zachowań seksualnych . Na plus polskiego ‚ katotalibanu ” w porównaniu z tamtym należy też podać to że mimo wszystko w Polsce nie ma takiego ” odcięcia’ od normalnego świata jak tam