I pomyśleć, że w prasie katolickiej…

Pierwszy w polskiej prasie tak szczery artykuł na temat wychowania seksualnego… I pomyśleć, że pojawił się w prasie katolickiej!

Bez hipokryzji, bez tabu – Miesięcznik Znak publikuje rozmowę z Alicją Długołęcką, pedagożką i edukatorką seksualną.

Artykuł szczery, bo w przeciwieństwie do innych – zarówno w prawicowych, jak lewicowych mediach – nie lukruje rzeczywistości: Krytykuje nauczanie dzieci tak, jak gdyby świat wkoło był wyidealizowany zgodnie z życzeniami wychowawców.

  • Po raz pierwszy specjalista mówi otwarcie, że nie ma złudzeń, co 10-letnie dzieci robią w internecie, i że nie da się tego uniknąć – trzeba więc uświadamiać, nim dziecko nauczy się używać internetu. 
  • Po raz pierwszy specjalista mówi otwarcie, że dzieci należy uświadamiać, zanim zapytają.  Wbrew modnej opinii, że trzeba czekać, aż dziecko samo zainteresuje się tematem. Wtedy już za późno.Tego pani Długołęcka nie powiedziała wprost, ale ja wyciągam z jej słów następujący wniosek: Zwykle, skoro dziecko jest w stanie w ogóle sformułować pytanie, to znaczy, że skądś już uzyskało jakąś informację. Wtedy odpowiedź rodzica często jest już jedynie sprzątaniem szkód.

    Dorośli robią dwa jednoczesne błędy w traktowaniu dziecka: Z jednej strony oczekują, że dziecko to tabula rasa, którą można zapisać wyłącznie własną treścią. Ale z drugiej strony, oczekują po dziecku zdolności formułowania pytań – tak jak gdyby dziecko ogarniało już ogół tematyki i wiedzialo, o co w ogóle można pytać.

    (Ktokolwiek studiował, ten przeżył choć raz w życiu taki moment, gdy wykładowca miał pretensje: „-To dlaczego państwo nie pytali?”, a jedyną możliwą odpowiedzią było: „-Nie wiedzieliśmy w ogóle, o co pytać.” Skoro takie trudności przeżywają studenci, to jak można oczekiwać od kilkuletniego dziecka, że zada pytanie bez znajomości kontekstu.)

     

  • Po raz pierwszy specjalista zwraca uwagę na ciekawy mechanizm: Zbyt późne uświadamianie wchodzi w kolizję z dorastaniem dziecka do separacji od rodziców:Ingerencja rodzica w tym wieku, jeśli wcześniej nie podejmowano w domu tego tematu, jest niezwykle zawstydzająca dla nastolatka i staje się wtedy pewnego rodzaju nadużyciem emocjonalnym.(…)

    Małemu dziecku przychodzi to o wiele łatwiej – seks jest abstrakcją i wiedza, że jest ono owocem miłości, również fizycznej, może być źródłem radości. Natomiast w wieku kilkunastu lat jest to już o wiele trudniejsze, bo włącza się kategoria pożądania i silne tabu kazirodztwa.

    Jeżeli budzi się w człowieku pożądanie, on musi się od rodziców odseparować. I mimo że wielu rodzicom się to nie podoba, jest już za późno na rozpoczynanie rozmów.

     

  • Po raz pierwszy specjalista mówi otwarcie, że nie można wciskać dzieciom, iż wszelka pornografia to ZUO, wiedząc, że większość za parę lat – jako nastolatki – będzie się przy niej masturbować.

Odświeżające, przeczytać w warunkach polskich tekst w tak dużym stopniu pozbawiony obłudy.