A mogli pójść do sklepu i kupić…

A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności!

Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść! Odpowiedzieli Mu: Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb. On rzekł: Przynieście Mi je tutaj! Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. 

Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.”

(Mt 14:15-21)

Patrz też:

Dalej, bryło, z posad świata!

Piractwo: Druga rewolucja proletariacka

Dalej, bryło, z posad świata!

Jest to rzecz historyczna – pierwsze od dawna wydarzenie polityczne w Polsce, w ogóle nie wykreowane przez media! Przeciwnie, media starają się pisać o nim jak najskąpiej (przynajmniej do dnia dzisiejszego) i z dystansem. Młodzi ludzie z różnych miast pisali w internecie, że ich rodzice nie mieli pojęcia o protestach – bo czerpią informacje z telewizji, a nie z facebooka czy z wykopu. 

Jest też coś, czego nikt dotąd nie zauważył – w tych protestach różnica pokoleniowa zaznacza się również tym, że zaczynają mieć wydźwięk antyamerykański. Antyamerykańskie głosy podnoszą się np. na wykopie i na facebookowej stronie sympatyków ruchu Piratów. Na filmie z jednej manifestacji widziałam jak niesiono flagę amerykańską odwróconą do góry nogami. Młodym ludziom wiadomo, kto najwięcej zarabia na obecnym kształcie praw autorskich.

Dla Polski jest to ważna różnica pokoleniowa. Pokolenie obecnie będące u władzy i u mediów jest jak jeden mąż proamerykańskie. Niezależnie, czy jest to lewica, czy prawica. Wynika to z przyczyn historycznych – dla ludzi wychowanych w PRL Stany Zjednoczone były imperium dobra, były kimś, kto pomaga, kimś, kto promieniuje na świat wolnością i dobrobytem. To już dawno nieprawda, ale ludzie trwają w tych przekonaniach. A czy na pewno nie ma w Polsce nikogo, kto czerpie szczególne korzyści z lobbowania na rzecz USA? To znamienne, że choć swobodnie mówi się w mediach o agenturach i wpływach rosyjskich w Polsce, to nie mówi się o amerykańskich… Zdziwiłam się, gdy w niedawnym oświadczeniu prokurator – niedoszły samobójca poruszył wątek amerykańskich agentów, a media otoczyły ten wątek kompletnym milczeniem. Sprawa więzień CIA w Polsce jest wciąż tematem tabu. Teraz, przy sprawie ACTA, media zaczęły zwracać uwagę na amerykańskie przegięcia. Ta reakcja sugeruje zmianę mentalną. Być może pisze się właśnie nowy rozdział naszej przyjaźni z ukochanym sojusznikiem.

Ja natomiast popieram protest przeciwko ACTA przede wszystkim z szerszego powodu. Nie mam wątpliwości, że prawa autorskie w obecnym kształcie kiedyś zostaną gruntownie zmienione. Ponieważ są one archaiczne i przy dzisiejszej technologii ich filozofia staje się niespójna. Pytanie tylko, kiedy to się stanie. Im prędzej, tym lepiej.

Dlaczego sprawa praw autorskich jest dla mnie tak ważna: Na większość spraw publicznych mam poglądy wolnorynkowe. Ale jest jedna kwestia, w której jestem skrajnym lewakiem – sprawiedliwy dostęp do wiedzy i dóbr kultury w internecie. Bardzo wiele jestem w stanie oddać we władanie niewidzialnej ręki rynku – ale nie to.

Bo tylko równy dostęp do wiedzy i dóbr kultury – dla nawet najbiedniejszych – daje ludziom do ręki wędkę, a nie rybę.

Koledzy z Instytutu Fizyki UJ, zastanówcie się, czy zrobilibyście wasze doktoraty bez choć jednego podręcznika skserowanego przez kogoś w zagranicznej bibliotece? Albo zajrzyjcie do instytutowej biblioteki i sprawdźcie, ile stoi tam rosyjskich tłumaczeń najlepszych zachodnich podręczników. Na nich wychowali się wasi profesorowie. Wszystko to piractwo.

Moim zdaniem darmowy dostęp do internetu powinien być jednym z praw człowieka. A prawa autorskie w internecie powinny zostać jak najmocniej ograniczone. W interesie postępu cywilizacyjnego całego świata, ale zwłaszcza jego biednych części.

Mam dziś radochę, gdy patrzę: Ludzie ze środowisk młodej polskiej lewicy raczyli mnie czasem nazywać „prawakiem”. A dziś to oni bronią starego porządku, kapitalistów i wyzyskiwaczy – a ja, jak klasyczna lewica, ruszam bryłę z posad świata…

To co się teraz dzieje, to nie jest tylko spór o jeden dokument prawny. To jest spór o nowy kształt cywilizacji. Z nami czy bez nas, Partie Piratów – cząstki ogólnoświatowego ruchu na rzecz sprawiedliwego dostępu do wiedzy i dóbr kultury – powstaną prędzej czy później w różnych krajach na świecie i ich idee zostaną wprowadzone w życie. Nie da się długo utrzymywać wstecznictwa (że tak pojadę starym lewicowym slangiem). Przypuszczałam, że pierwsze liczące się w Polsce ugrupowanie podzielające idee ruchu Partii Piratów powstanie może za 10 lat. Być może możemy spowodować, że stanie się to szybciej.

* Dalej, bryło, z posad świata! – Adam Mickiewicz, Oda do Młodości

Piractwo: Druga rewolucja proletariacka

Mirosław Filiciak. (ur. 1976) szef Katedry Medioznawstwa w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, współzałożyciel Ośrodka Badań nad Kulturą Popularną, współautor raportu „Młodzi i media” mówi w Rzeczpospolitej:

Państwo powinno być mediatorem między interesami obywateli i firm, wspierać niewymierną wartość kultury. I ze względu na nią rozważyć egzotyczne sojusze – choćby ze środowiskami pirackimi.

– Bo piractwo służy kulturze?

O tym się nie mówi, ale dzięki piractwu wielokrotnie wzrosła liczba osób, które oglądają dziś filmy Herzoga i Felliniego. W każdym kraju są miliony ludzi zainteresowanych darmowym dostępem do kultury i niewielka grupa, która na tym traci. Państwo jako jedyne może powiedzieć: „Piractwo jest dobre, upowszechnia kulturę. Powinniśmy się cieszyć i znaleźć sposób, by zrekompensować straty twórcom”. W Holandii na zamówienie Rady Kultury powstał raport o piractwie. Konkluzja była taka, że rodzi się korzyść społeczna, a pirackie treści stymulują popyt na treści legalne. Jeden z kontrowersyjnych wniosków mówił, że holenderska gospodarka traci na piractwie muzycznym około 100 mln euro rocznie, ale korzyści płynące z takiego dostępu sięgają 200 mln. W Polsce też warto rozpocząć dyskusję, dostrzegać w nowych zjawiskach także dobre strony.

Głos rozsądku mojego pokolenia. Bycie, dla zasady, przeciwko wszelkim formom piractwa – daje ludziom miłe poczucie bycia praworządnym. Ale może się okazać, że szarzy obywatele-przeciwnicy piractwa służą wielkim firmom za pożytecznych idiotów. Pożytecznych do utrwalania archaicznych stosunków, które nie przynoszą korzyści ani społeczeństwu, ani gospodarce jako całości, lecz jedynie służą korzyści garstki burżujów.

Tak, pod względem poglądów na rolę internetu w społeczeństwie jestem skrajnym lewakiem i używam retoryki lewicowej: Burżuazja, wyzysk, postęp społeczny. Piractwo w sieci to cicha rewolucja proletariacka. O postęp, o równy dostęp do kultury i nauki dla wszystkich. Jestem  przeciwko piractwu dla zysku, czyli odsprzedawaniu piraconych plików. Jednak darmowe dzielenie się plikami wspiera kulturę oraz naukę i nawet zgodnie z polskim prawem nie jest nielegalne. To, że wiele firm szantażuje ludzi udostępniających pliki i tworzących napisy do filmów – to jest bezprawie i burżuazyjny wyzysk. Tym powinna zająć się młoda polska lewica, jeśli ma jaja.

P.S. Tutaj moja dawniejsza dyskusja z PFG na temat piractwa, w sumie chyba ciekawsza niż sama treść tamtej notki.

P.S.2 Mój drugi lewacki postulat pod rozwagę młodej polskiej lewicy: Państwo powinno gwarantować darmowy dostęp do internetu dla wszystkich obywateli. Finlandia jako pierwszy kraj na świecie zakwalifikowała go do kategorii praw człowieka, podobnie jak np. prawo do edukacji. Z dwojga złego, wolałabym w Polsce płatną edukację i darmowy internet, niż darmową edukację i płatny internet.