Walka o prawa gejów wychodzi im lepiej

Polski seksizm jest niczym wobec niemieckiego seksizmu.

Co prawda to już nie pierwsze faux-pas, jakiego doswiadczyłam ze strony Wspaniałego Niemieckiego Systemu.

  • Najpierw zatrudniający mnie uniwersytet wynajął mi mieszkanie, ale umowa najmu została napisana na… mojego męża, bez śladu wzmianki o mnie! (Odkręciłam to, napisali nową umowę.)
  • Potem przy meldunku w urzędzie miasta – najpierw kolega z uczelni bez problemu zameldował siebie i niepracującą małżonkę. Zaraz po nim meldowałam się ja z niepracującym mężem. Pan urzędnik wpadł w panikę i dzwonił po konsultacje, jak taki dziwny przypadek ująć w formularzach.
  • Z okazji wyborów lokalnych przychodzą pocztą różne ulotki. Wczoraj przyszła ulotka CSU. Zwracają sie tam imiennie do Herr Leszlonga, że „Pańskie mieszkanie należy do miasta Augsburga, a nasza partia jest właśnie za niższymi czynszami”. „Panskie mieszkanie”??!! A ja?! Przecież to mieszkanie jest na mnie! Mojej osoby nawet nie wymieniono w liście, ani nie było do mnie żadnej osobnej ulotki! Dla Unii Chrzescijańsko-Społecznej małżeństwo to mąż…

Ale to wszystko nic. Właśnie otworzyłam niemiecki program do wypełniania zeznań podatkowych. I oto jak wygląda niemiecki PIT:

[kliknij aby powiększyć]

Przewijam po kolei ten formularz, a tam… Pierwsza do wypełnienia jest taka pozycja:

Osoba zobowiązana do płacenia podatku, w przypadku małżenstwa – mąż.
Dopiero ponizej jest kolejna tabelka:

Żona.

Ratunku! Ja chcę do Polski!!!

Teraz mam zagwozdkę, jak to wypełnić. Bo to ja jestem zobowiązana do podatku, ponieważ to ja pracuję. Mam się wpisać jako mąż, a Leszlonga jako żonę, czy jak????

 


P.S. Tymczasem jakże postępowi Niemcy czepiają się niemieckich muzułmanek, że noszą seksistowskie chusty. Na Allaha, co za hipokryzja…

Amerykanizacja ubioru kąpielowego

 

W Ameryce mężczyźni mogą się kąpać tylko w bermudach, a europejskie kąpielówki dla nich są zbyt pedalskie, w przeciwieństwie do Włochów, którzy namiętnie noszą obcisłe kąpielówki jako rzecz mocno sexy. Ta głupia moda na bermudy w basenach dochodzi do Europy, szczególnie w tych krajach, które podatne są na wpływy kultury zza oceanu. Czyli również w Polsce. Hordy nastolatków i tatusiów wylegują się i kąpią w gaciach obowiązkowo do kolan i kolorowych jak letnia łąka. Trochę za dużo Ameryki się robi w Polsce, pełnej bylejakości, tak swojskiej dla wielu Polaków. I do tego brak zrozumienia dla zasad higieny dotyczącej kąpieli na basenach. Kąpielówki służą wyłącznie do kąpieli w basenie lub zbiorniku wodnym, ale bermudy nie tylko. Więc jakim cudem osoba próbują pływać w takim amerykańskim stroju kąpięlowym zagwarantuje, że nie w zakamarkach jej spodenek nie można brudu i pyłu z ulic miasta?? Jedynie na co stać takie osoby, to niewybredne wyrażanie swojej opinii i brak zrozumienia dla ogólnych zasad (wiadomość z Gazety)

Ale jest jeszcze coś. Byłem z żoną ostatnio w miasteczku Ueberlingen, w miejskich gorących basenach, gdzie można również pójść do sauny. Skorzystaliśmy z tej propozycji. Wedle norm obowiązujących w Niemczech, przebywać w saunie można tylko nago z powodów higienicznych. Bez kąpielówek czy innego odzienia. A jak poznam Amerykanina w saunie? Jak siedzi w bermudach! A jak poznać Rosjanina czy Polaka? Taka sama sytuacja. Dlaczego wiele przedstawicieli tych nacji tak się wstydzi swojej nagości lub nagości u innych? Może sądzą, że to nieprzyzwoite pokazywać komuś jak się wygląda bez ubrania? Kwestia wiary tu nie ma znaczenia. Raczej przyjęcia pewnych norm społecznych, bo przecież to w Niemczech kwitniała i kwitnie FKK. Żona zainteresowana dalszym praktykowaniem sauny w Polsce, posprawdzała jakie są możliwości w Krakowie i wyszło na to, że jest tragicznie (duże miasto, pełen turystów!!). Jedna sauna jest w klubie gejowskim, inne są tak małe i byle jakie, że szkoda pisać. A ceny są niemieckie. Aha i nie można nago być w saunie, bo przecież to niemoralne! No chyba, że wynajmę saunę tylko dla siebie, a to już jest paranoja połączona z niepotrzebnym wyrzucaniem pieniędzy.

 

Radziecka dobranocka psychoaktywna

Perełka wśród radzieckich filmów animowanych. „Kontakt” – psychodeliczny film z 1978 roku. Otwarcie hippisowski. Nie do wiary, że to powstało w ZSRR i… było puszczane jako dobranocka. Artysta coś tam sobie popalający w fajce, kosmita w barwach Jamajki, łąka pełna maków… A wszystko to w skostniałej epoce późnego Breżniewa, gdy osoby choć trochę przypominające hippisów były regularnie zatrzymywane przez milicję w celu spałowania na komisariacie. Najłagodniejszą karą było przymusowe obcięcie włosów (zauważcie, że bohater filmu ma dla niepoznaki krótkie!), najgorszą i nierzadką – posłanie na 2 lata do wojska. Święta naiwności telewizyjnych cenzorów!Jednak nostalgiczne komentarze w rosyjskojęzycznym internecie świadczą o tym, że dzieci przyjmowały tę kreskówkę w prostocie serca.

PS.I. Ciekawych informacji o stosunku ówczesnych władz do hippisów i narkotyków warto poszukać we wspomnieniach pisarki Marii Arbatowej i w komentarzach internautów pod pewną notką na blogu Englishrussia. Choć narkotyki oficjalnie nie istniały w Kraju Rad, nielegalnie były dostępne. A od czasu radzieckiej interwencji w Afganistanie w 1979 – przywożone masowo przez żołnierzy.

PS.II. …Nieprzypadkowe wydaje mi się też nawiązanie do „Solaris” Lema…

Stalinowska kreskówka

Sowiecki film animowany z 1948. Trzy lata po wojnie, epoka głębokiego stalinizmu i… zaskakująco nowoczesne wykonanie. Niezwykła horrorystyczna wizja atakujących zabawek (kojarzy mi się z pewnym motywem ze „Straży Nocnej”…). Smaczkiem jest przewijająca się w tle architektura socrealistyczna – zwielokrotniona Nowa Huta ;-). Trick z biegnącą dziewczynką wyprzedza epokę – wiele lat później został wykorzystany w japońskich anime. Widać też nawiązania do Disneya, przy czym to nie one są najmocniejszą stroną filmu. Film zdecydowanie przerasta ówczesne produkcje zachodnie.

Szok cywilizacyjny: Kto rządzi Kościołem w Polsce i w Niemczech

Niemcy i Polska. Dwie postacie na tym samym stanowisku. Niemcy: Szef kościoła katolickiego popiera legalizację związków homoseksualnych, nie uważa celibatu za niezbędny, promuje kobiety-duszpasterki. Polska: Szef Kościoła katolickiego homoseksualizm uważa za „chore myślenie”, feminizm uważa za spisek światowego liberalizmu, celibat za największy skarb i … kryje księży-pedofilów.

Szefem Kościoła katolickiego w większości krajów jest przewodniczący krajowej konferencji biskupów. (Również w Polsce nie jest już nim prymas – funkcja historyczna.) W Polsce od trzech lat przewodniczącym jest abp Józef Michalik. W Niemczech właśnie nastąpiła zmiana na stanowisku i od poniedziałku Kościołem niemieckim zarządza abp Robert Zollitsch.

Zollitsch uważany jest (jak zresztą również jego poprzednik, kard. Lehmann) za „raczej liberalnego”. Z akcentem na „raczej”, bo wybrano go z powodów wręcz zachowawczych – aby uniknąć gwałtownej zmiany pokoleniowej. Co w Niemczech oznacza „raczej liberalny” – możemy dowiedzieć się z wywiadu w tygodniku Der Spiegel. Dla polskiego czytelnika może to stanowić szok cywilizacyjny. Jeszcze większy szok gwarantuje zestawienie postaci abp. Zollitscha z naszym swojskim abp. Michalikiem.

Streszczenie wywiadu znajduje się na stronie Spiegla. Całość tylko w wydaniu papierowym.

Zapytany o stosunek Kościoła do homoseksualizmu, abp Zollitsch odpowiada: Dla mnie to nie kwestia liberalizmu. To kwestia społecznego realizmu. Jako chrześcijanin i katolik mam oczywiście swój ideał małżeństwa i rodziny. Ale skoro istnieją ludzie z taką preferencją, to państwo może stwarzać dla nich odpowiednie uregulowania prawne. Zapytany o święcenia kobiet, stwierdza, że co prawda jest to niemożliwe i pewnie tak już pozostanie („Jesteśmy zobowiązani naszą tradycją”), lecz inne możliwości są wciąż dla kobiet otwarte: Kobiety mogą wygłaszać kazania podczas pewnych nabożeństw. Jesteśmy zainteresowani pracą kobiet jako duszpasterek, ponieważ – jak widać z praktyki parafialnej – kobieta na stanowisku zarządcy parafii lub kierownika duszpasterskiego jest ogromnym uzupełnieniem [wobec pracy księdza]. Na temat celibatu księży arcybiskup mówi, że na dotychczasowym stanowisku referenta do spraw personalnych w diecezji dużo myślał na ten temat. Z jednej strony podkreśla, że bezżenność jest dużym darem dla Kościoła, jako możliwość poświęcenia całego życia służbie Bogu. Jednak – Oczywiście związek kapłaństwa i celibatu nie jest teologicznie niezbędny. Gdy dziennikarze drążą temat podsuwając fakt spadku liczby powołań, Zollitsch podkreśla: „Widzą państwo, że jestem przeciwko tematom tabu”. Następnie mówi o szeregu trudności przy wprowadzaniu takiej zmiany: sprzeciw niektórych katolików, konieczność zwołania soboru i gruntownej reorganizacji Kościoła.

Zapoznajmy się teraz z wypowiedziami i dokonaniami zwierzchnika polskiego Kościoła, arcybiskupa Józefa Michalika.

W sprawie homoseksualistów, kobiet i rodziny: Dziś, kiedy zamiast pomóc zagubionym ludziom leczyć chore myślenie, w sposób wyrafinowany organizuje się parady równości.
gazeta.pl

[Abp Michalik] dodał, że wielkość człowieka, który jest dotknięty tą słabością, ocenia się po tym, jak umie się z niej wyzwolić: Na homoseksualistów trzeba patrzeć z szacunkiem, ale stawiać im wymagania.
gazeta.pl

Żenujący list kobiet podających się za „polskie intelektualistki”, a także wcześniejsze projekty usankcjonowania konkubinatów i związków homoseksualnych z jednoczesnymi tendencjami i ustawami deprecjonującymi rodzinę oraz dzietność nie napawają optymizmem, lecz przedstawiają nasz kraj jako owego pawia narodów, który za wszelką cenę pragnie przypodobać się elitom światowego liberalizmu.
Niedziela

Obraz mężczyzny jest chory. Cała moda zamazuje miejsce mężczyzny w domu i rodzinie. Na ulicy także nie zawsze wiadomo, czy to idzie chłopak czy dziewczyna. W tym może nie ma nic złego, jeśli ktoś to bierze odpowiedzialnie i nie chce przestać być sobą. Ale niebezpieczeństwo tkwi w zakłamaniu myślowym, które nakręcają dziś niektórzy ludzie, wmawiając, że naturę można zmieniać, wybierać, na co ma się przejściową ochotę, że nie ma różnicy między rodziną, małżeństwem mężczyzny i kobiety a związkiem dwojga ludzi jednej płci. To przecież samozniszczenie myślowe, to przecież choroba, którą próbuje się narzucić ludziom, zarazić nasze myślenie.
Jedno z kazań W sprawie celibatu: Strzeżcie więc Bracia Kapłani tego ślubu czystości, przeciwko któremu sprzęga się cały laicki świat, buntuje się niekiedy nasze serce i ciało, ale który jest fundamentem naszej twórczej, owocnej służby. Czysta, zrodzona z wiary miłość, rodzi największe owoce, także dlatego, że u jej podstaw jest ofiara, wyrzeczenie, umartwienie i zwycięstwo prawego sumienia. Pokochajcie waszą czystość kapłańską, strzeżcie jej czuwaniem i modlitwą.
Jedno z kazań

Lecz na koniec zostawiłam rzeczy najmocniejsze, to co naprawdę powinno nas zaszokować. Jak to możliwe i jak to świadczy o innych biskupach, że zwierzchnikiem Kościoła katolickiego w Polsce został wybrany biskup znany z krycia księży-pedofilów?

Ksiądz Michał Moskwa, proboszcz z bieszczadzkiej miejscowości Tylawa przez wiele lat molestował seksualnie dzieci. Został skazany przez sąd za pedofilię. Zanim jednak to się stało, abp Michalik – jako jego przełożony – krył go i bronił w zaparte, próbując rozgrywać niesnaski na tle narodowo-religijnym. Metropolita przemyski sugerował, że „atak” na księdza z Tylawy jest spiskiem grekokatolików. Na monity wiernych nie reagował, a przyciśnięty do muru zaczął żądać nazwisk osób jakoby szkalujących proboszcza. Po skazaniu księdza za pedofilię, arcybiskup pozwolił mu dalej mieszkać i pełnić posługę duszpasterską w tej samej parafii, w której dokonywał czynów pedofilskich.

Jedna z wypowiedzi arcybiskupa Michalika w sprawie Tylawy: Czuję się zobowiązany wyrazić współczucie ks. Proboszczowi i nadzieję, że konfratrzy i parafianie, którzy znają lepiej środowisko niż wrogie Kościołowi i depczące prawdę gazety lub osoby, nie stracą zaufania do swego proboszcza, ale okażą mu bliskość przez gorliwą modlitwę. Czuję się zobowiązany zaprotestować przeciwko szarpaniu dobrej opinii naszych księży, co jest przecież atakiem niewybrednym znanych nam pewnych grup i środowisk. Dziś przybierają one coraz to inne kolory, ale zawsze wywodzą się od ojca kłamstwa
Gazeta Wyborcza
Zwierzchnik tylawskiego proboszcza, metropolita przemyski abp Józef Michalik od początku zdecydowanie go bronił, ostro krytykując tych, którzy przyczynili się do ujawnienia afery. Przypisywał im nieczyste intencje i niskie pobudki, a całą sprawę sprowadzał do walki z Kościołem, podjętej przez antyklerykalne i antykatolickie środowiska. Stopień zaangażowania biskupa w obronę dobrego imienia księdza M. zwracał uwagę nawet ludzi stojących po tej samej stronie w konflikcie tylawskim. “Jestem przekonany – pisał w 2001 r. publicysta “Niedzieli” – że skoro abp Michalik uznał, że powinien rzucić na szalę cały swój autorytet i ująć się za kapłanem – to znaczy, że miał ku temu poważne podstawy. Nie należy do nich imputowana ślepa i głupia obrona »swojego«. To nie ta klasa. Tu może chodzić tylko o prawdę”.
Jednocześnie abp Michalik od początku afery twierdził publicznie to, co powtórzył ostatni raz w komunikacie wydanym 25 stycznia 2003 r.: “W »sprawie Tylawy« należy powstrzymać się z ostateczną oceną zarzutów stawianych tamtejszemu ks. Proboszczowi do czasu wydania orzeczenia przez kompetentne organy wymiaru sprawiedliwości”.

Dwa miesiące później metropolita przemyski został wybrany na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

Dziś, blisko sześć miesięcy od wydania wyroku, ksiądz M. nadal działa jako duszpasterz w Tylawie. Ze strony kurii w Przemyślu nie ma w tej sprawie żadnej reakcji.

Zdaniem Sądu, nie w zamiarze urzeczywistnienia tego celu [polubownego wynagrodzenia poszkodowanym], Metropolita – bez przesłuchania kasety i bez obietnicy wydelegowania odpowiedniej osoby w celu porozmawiania w cztery oczy z ludźmi – “żądał nazwisk”.
Tygodnik Powszechny Więcej o sprawie na stronach:
ekumenizm.pl, kosciol.pl(1), kosciol.pl(2)

Jakby tego nie było dosyć, podobne wydarzenia obecnie znów toczą się w innej parafii podlegającej abp. Michalikowi.

We wsi Hłudno koło Dynowa popełnił samobójstwo 13-letni chłopiec. W liście pożegnalnym napisał, że był gwałcony przez miejscowego proboszcza. Mieszkańcy wsi twierdzą, że w szkole proboszcz, ks. Stanisław Kaszowski, znęcał się psychicznie nad chłopcem. Również znęcał się fizycznie nad innymi dziećmi. Pisaliśmy petycje do biskupa. Chyba trafiały do kosza. Nie reagował na nie, nie wychodził do ludzi, nie rozmawiał.

Część z nas pojechała do Przemyśla do kurii, ale ani u kanclerza, ani w sekretariacie, ani na portierni nikogo nie było. W końcu wyszedł do nas mężczyzna, nie przedstawił się, nawet nie wiemy, czy był księdzem, bo nie miał koloratki. Powiedział, że biskup o wszystkim wie, może i więcej od nas i że na święta nie zostaniemy bez księdza. Nie było więc na co czekać, wróciliśmy do Dynowa, gdzie reszta stała pod dekanatem. Przez trzy godziny, które my spędziliśmy w Przemyślu, nikt do nich nie wyszedł.
Gazeta Wyborcza Parafianie próbowali sami wyeksmitować proboszcza. Nie udało się. Ksiądz, który był powodem samobójstwa chłopca – osobiście odprawił jego mszę pogrzebową.

Ostateczną reakcją „kurii” – jak oględnie nazywają media instytucję kierowaną przez abp. Michalika – było przeniesienie księdza do innej parafii, oddalonej o 30 km. Arcybiskup Michalik milczy.

Więcej o sprawie na stronach:
Gazeta Wyborcza, Tygodnik Powszechny


P.S. Patrz też mój późniejszy wpis: Proces przeciwko szefowi episkopatu

Czy Niemcy nie boją się komunizmu??

 

W tym tygodniu na kursie integracyjnym przerabiamy temat przyszłość. Musieliśmy wysłuchać po niemiecku słuchowiska z 1972 pt. "Der Fisch", które zawiera wizję przyszłości ludzkości. W roku 2972 ludzie mieszkają w oszklonych miastach, gdzie władzę sprawują nieliczni znający prawdę, gdyż oficjalnie nie ma życia poza miastami (podobny wątek zawarty jest w filmie "Seksmisja"). Mniejsza o treść słuchowiska. Dzisiaj Katherina zapytała, kto przeczytał książkę "1984" lub oglądnął ekranizację. Na 12 osób w różnym wieku, z różnych krajów Europy, tylko ja czytałem. Poczułem się dziwnie, jakbym był jakimś obcym o wyższej inteligencji, kulturze, mimo iż, ponad połowa kursantów ma wyższe studia (!!). Katherina innym objaśniła, że owa książka traktuje o istocie faszyzmu. Lekko zdębiałem, ale w zasadzie tak też można tłumaczyć wymowę książki Orwella. Faszyzm to dyktatura, więc jeszcze nie protestowałem. Przypomniałem jej o innej książce traktującej o istocie dyktatury – "Folwark zwierzęcy". I co ona powiedziała na to?? Ta książka też jest o faszyzmie!! Tu nie wytrzymałem i grzecznie objaśniłem jej, że o komunizmie, gdyż zasada "WSZYSTKIE ZWIERZĘTA SĄ RÓWNE, ALE NIEKTÓRE ZWIERZĘTA SĄ RÓWNIEJSZE OD INNYCH" odnosiła sie tylko do komunizmu. Ona dalej swoje, komentując, iż ja jako Polak jestem nadmiernie wyczulony na komunizm. 

Rozumiem, że w Niemczech interpretują każdą książkę zawierającą przestrogę przed totalitaryzmem i dyktaturą jako ostrzegającą przed nazizmem, ale uważam, że nie należy przeholować w drugą stronę i nie zauważać, że komunizm to taki sam zbrodniczy system jak nazizm. Szkoda, że nie ma na kursie Mychajła, Ukraińca zawziętego antykomunisty, gdyż na pewno by mnie poparł. A tak znów jawię się jako Don Kiszot walczący z wiatrakami komunizmu, rozpamiętujący to co niby odeszło. 

Czas na dżihad!!

Ogłaszam świętą wojnę wobec polityki ekonomicznej rządu i pomysłów niektórych ekonomistów. Kolejny artykuł tłumaczący dlaczego należy inwestować tylko w bogatsze regiony, bo biedne tylko przejadają (dla mnie jest to przykład głupoty naukowej, ale o tym poniżej). Znów oparty na błędnych twierdzeniach i założeniach, a także na dziwnym wyobrażeniu wschodu Polski jako pustyni ekonomicznej i gospodarczej. Niepokojące jest traktowanie ściany wschodniej jako obszaru wiecznie biednego i konstruowanie nowych argumentów jakoby mających to ukazać. Dodatkowo ignorancja co do priorytetów UE. Ale po kolei.

Wystarczy dobrze poszukać (co dziennikarze nie czynią) i znaleźć dowody na to, że kraj rozwija się nierównomiernie, ale inaczej niż przedstawia wspomniany artykuł. Pan Gorzelak twierdzi, że : Możemy pomóc ludziom, ale to nie znaczy, że wschód Polski nagle zacznie się bardzo szybko rozwijać. Owszem, będzie się rozwijać, ale wolniej niż bardziej atrakcyjne i już wyżej rozwinięte obszary. Cudów nie ma.

Jednak są, jak? Popatrzmy uważnie i przeanalizujmy załączony do artykułu obrazek ukazujący rozwój Polski. Co z niego wynika?? Ano to, że na pierwszym miejscu w rozwoju województw w latach 1994-2004 jest Mazowieckie, a na drugim … Podkarpackie (sic!!), a dalej tzw. bogate województwa czyli Małopolskie i Wielkopolskie, a na 5. zaliczane do ściany wschodniej Świętokrzyskie. Popatrzmy inaczej, które z bogatych regionów rozwijały się szybko (czyli dobrze korzystały z dorobku PRL-u w okresie III RP)? Mazowieckie (nic dziwnego, setki firm zagranicznych mają swoje filie albo polskie spółki-córki w stolicy), Małopolskie, Wielkopolskie, Pomorskie i Śląskie. Co z Dolnośląskim i jego stolicą Wrocławiem lub z Zachodniopomorskim?? Powoli się rozwijają, przejadają głównie swój dorobek, mimo lokalizacji wzdłuż granicy z Niemcami i bliskości Berlina i Drezna. Powiedzmy szczerze, że z okresu PRL-u pewna ilość województw wyszła obdarowana prezentami od władzy ludowej w postaci zakładów przemysłowych, dobrego połączenia drogowego i kolejowego, a resztę zaniedbano celowo przez politykę. Rzut oka na biedne województwa. Które z nich rozwijają się szybko, mimo biedy z okresu PRL-u?? Cała ściana wschodnia (ze Świętokrzyskim, które dla mnie jest zawsze wtłaczane w ramy wschodu w sposób niepojęty). Ale to przeczy tezie pana profesora. Nie szkodzi, pan Gorzelak na to oczywiście znajdzie inne argumenty. Tylko ściana zachodnia rozwija się powoli i słabo, o czym świadczą cztery ostatnie miejsca w rankingu!!! O tym nikt nie pisze, bo to niepolityczne. Cztery województwa, pomimo ich intensywnej odbudowy w ramach zasiedlania tzw. Ziem Odzyskanych, ich wspierania ekonomicznego kosztem ściany wschodniej, są w ogonie. I jeszcze podczepiane są niektóre podstrefy ekonomiczne ze ściany zachodniej pod strefy w Podkarpaciu, o czym już pisałem w notce „Rozwój Polski wedle widzimisię PO„. A przecież, wedle tego profesora, to Podkarpacie jest biedne i nie warto je rozwijać. Myślenie życzeniowe??? Więc jak, są cuda czy ich nie ma, panie profesorze?? A może Wrocław to już ściana wschodnia na zachodzie? A może dokonano zmiany nazewnictwa stron świata w Polsce, a ja o tym nie wiem, będąc w Augsburgu?

Drogi są warunkiem koniecznym dla rozwoju, ale niewystarczającym – słabo rozwinięte regiony Europy Zachodniej mają wiele świetnych, ale zupełnie pustych dróg, bo mało kto ma interes po nich jeździć.

Cudowne stwierdzenie. Wielu inwestorów boi się produkować na ścianie wschodniej z jednego powodu. Braku dobrego połączenia z resztą Europy, brak szybkiej sieci kolejowej, brak autostrady. Mój teść miał ten problem, gdy chciał produkować podzespoły dla swoich niemieckich partnerów. Więc dla mnie jest to ostatnia przeskoda utrudniająca rozwój wschodu Polski. Ponadto czy pan profesor widział co się dzieje na obecnej S19? Jakie ilości samochodów ciężarowych jeżdżą, ile TIR-ów tam się porusza. Rozjeżdżają one również lokalne drogi i ulice w miastach, gdzie władza centralna oczywiście zapomniała zbudować objazdy. Radzę zejść z firnamentu własnych złudzeń i popatrzeć dokładnie, co się dzieje. Powtarzam po raz kolejny, Podkarpacie potrzebuje tylko A4, ekspresowej S19 oraz wyremontowanej linii kolejowej Rzeszów-Warszawa i Rzeszów-Kraków. O resztę się nie martwcie.

Bo na rozwoju regionów w Polsce ciążą podziały historyczne i geograficzne. Wisła pod koniec średniowiecza była filtrem, przez który niewiele impulsów modernizacyjnych przenikało na wschód. Podział ten był później wzmocniony przez granicę między zaborem rosyjskim i pruskim. Granica ta istniała 103 lata, a od 90 już jej nie ma – lecz ciągle jest widoczna! Kapitał lokuje się tam, gdzie już istnieją pewne tradycje rozwoju, gdzie silne są postawy promodernizacyjne, gdzie samorząd jest sprawny i aktywny, gdzie inwestor znajdzie wykwalifikowanych i silnie motywowanych pracowników. Idzie jednocześnie tam, gdzie jest łatwo dojechać. Wygrywają więc duże miasta i zachodnia część kraju.

Trochę historii. Linia modernizacji przebiegała nie na Wiśle w średniowieczu, ale na Odrze. Dodatkowo Mazowieckie i Łódzkie też było w zaborze rosyjskim, a mimo to są zaliczane do regionów bogatych. Warmińsko-Mazurskie w zaborze pruskim, Podkarpackie w zaborze austriackim, a są podawane jako przykład biedy wschodniej, dlaczego? Uproszczenia tylko zaciemniają rzeczywistość. Wedle już cytowanej wyżej mapy, zachodnia ściana rozwija się słabiej niż wschodnia. Jak sprawdzić to? Popatrzeć wystarczy na lokalne drogi i wygląd gmin. Podkarpacie to przykład ciężkiej pracy lokalnej społeczności, a dla mnie to zachód ukazuje lenistwo władz samorządowych. Niedawno był artykuł o pewnej gminie Morawicy, która szybko się rozwija. Gdzie ona się znajduje? W zaliczanym do ściany wschodniej Świętokrzyskim, gdzie podobno jest biednie. Nie w opiewanym przez pana Gorzelaka gospodarnym zachodzie kraju. To w gminie Czudec działa jedyna w Polsce, a może i w Europie sieć gminna oferująca darmowy dostęp do internetu każdemu mieszkańcowi gminy. I znowu wschód Polski jest innowacyjny. Rzeszów też ma własną sieć miejską, zbudowaną dzięki wsparciu przez UE. Nie mityczny zachód, lecz wschód Polski. To jest owy wysiłek modernizacyjny. Ale pewnie dla pana profesora i jego wyznawców jest to przejadanie pieniędzy z UE, bo na co komu internet?? Dziwnym trafem Rzeszów wysoko jest oceniany w konkursach na gminę przyjazną przedsiębiorcom (2007) Mam dla pana Gorzelaka niespodziankę – ranking najbogatszych miast w Polsce. Rok 2006 – Rzeszów miejsce 5, Gdańsk 5, Kraków 7, Łódź 13. Rok 2001 – Rzeszów 4 miejsce, Gdańsk 8, , Łódź 14, Kraków 15. Gdzie są te bogate metropolie z zachodu?? Inny konkurs. Gmina Fair Play, edycja za 2007. I znów dwukrotnie Rzeszów uhonorowany (wyróżnienie honorowe w kategorii miast dużych, certyfikat). Przypadek? Nie, gdyż we wcześniejszych edycjach Rzeszów też otrzymywał nagrody. Gdzie ta biedna ściana wschodnia??

Denerwujące są ponadto komunistyczne ciągoty budowania najważniejszych dróg w kraju do i od stolicy. Ciąg komunikacyjny w Europie na Ukrainę wiedzie drogą E40, czyli na południu. Pan profesor chce wybudować drogę do Lwowa z Warszawy. A co z dojazdem do Warszawy? Jak wszyscy tam będa się zjeżdżać Via Baltica, A2, A1 to dopiero będzie kocioł. Lepiej jest puścić ruch południem Polski, na czym skorzysta Podkarpacie i omijać centrum, gdyż inaczej dojdzie do zatorów komunikacyjnych.

Podsumowując. Jeśli nie opłaca się wspierać regionów biedniejszych (co nie oznacza słabiej rozwijających się) w Polsce, to dlaczego UE wspiera w ogóle Polskę?? Przecież to biedny kraj, w stosunku do Niemiec, Francji, Danii, Szwecji, Finlandii, Holandii, Belgii, Austrii, Hiszpanii, Włoszech, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Estonii, Łotwy, Czech, Luksemburga. Lepiej inwestować w te bogatsze kraje, nikt nie powiedział, że Polska nie może trochę opustoszeć, przecież tu nie trzeba budować nowych dróg (bo kto po nich ma jeździć, jak większość wyjedzie), turystyki masowej nie da się uprawiać (gdzie nam do Włoch, Hiszpanii czy Francji), poziom naukowy jest słaby, produkowane wyroby są mało innowacyjne, na mleku i mięsie się nie wzbogacimy. Wszystko to co chce profesor uczynić ze ścianą wschodnią. Czy pan profesor chceu nas drugiej Rosji, gdzie rozwijają się tylko duże wybrane miasta, a dookoła bieda z nędzą??


P.S. [anuszka]: Łatwo znaleźć w internecie ekspertyzę autorstwa prof. Gorzelaka: Strategiczne kierunki rozwoju Polski Wschodniej, ekspertyza dla potrzeb opracowania
Strategii rozwoju społeczno-gospodarczego Polski Wschodniej do roku 2020
. Została ona sporządzona w roku 2006, a więc jeszcze za rządów PiS.

Ciekawostka: Niektóre twierdzenia prof. Grzelaka z wywiadu są odwrotne do tych, które opublikował w swojej ekspertyzie!

Dziś:Kiedy zaczną znikać różnice między słabszymi i mocniejszymi regionami?
W przewidywalnej przyszłości one nawet będą rosnąć, tak jak rosły przez ostatnich kilkadziesiąt lat, nawet za czasów PRL. Tak się dzieje w większości krajów, bowiem metropolie „uciekają” pozostałym regionom. Trudno wyobrazić sobie, by najbiedniejsze regiony Polski wschodniej nagle zaczęły rozwijać się szybciej niż Warszawa, Poznań czy Wrocław.
W 2006:Szacunkowa ekstrapolacja dotychczasowych tendencji rozwoju poszczególnych polskich województw wskazuje na trwałe tracenie dystansu regionów najsłabiej rozwiniętych do obszarów metropolitalnych. Dziś:Jak zatrzymać tych, którzy chcą opuścić wschód?
– A czy można to w ogóle zrobić? To naturalny proces na całym świecie. Zastanówmy się: czy chodzi nam o dobro 40 hektarów ziemi, czy 400 ludzi, którzy na nich żyją? Mnie się zdaje, że powinno nam chodzić o ludzi. Ludzie migrują, bo wolą lepsze, wygodniejsze życie. Ono bardzo powoli przychodzi do nich na wieś.
Wschód się wyludni. Czy to nie będzie problem?
– A dlaczego cały kraj ma być równo rozwinięty i równie zagęszczony? Dlaczego Polska wschodnia ma nie być bardziej pusta?
W 2006:Przeciwdziałanie „ucieczce mózgów”, zarówno do innych regionów kraju, jak i za granicę – przy jednoczesnym zachęcaniu specjalistów z innych krajów do podejmowania pracy w regionie.
Należy w tym celu stosować wielorakie instrumenty w celu zatrzymania osób najaktywniejszych i najwyżej wykształconych, co można osiągać fundując stypendia, umożliwiając szybki awans w administracji publicznej, promując kariery naukowe, pomagając w uzyskaniu mieszkania itp. Trzeba w tym celu skoordynować działania sektora publicznego i biznesu, a także placówek akademickich i naukowo-badawczych w regionie i poza nim.