Najlepsze wzorce polityki jagiellońskiej

[Władysław Jagiełło] po jedzeniu kładł się zwykle i oddawał spoczynkowi. Sypiał długo, a wstawszy z łóżka, szedł prosto do wychodku, gdzie długo także wysiadując, wiele czynności układał lub załatwiał, a nigdy nie był przystępniejszym i łatwiejszym, jak wtedy; przeto wszyscy korzystali zwykle z tej pory dla wyjednania sobie tego, co im było pożądane.

Jan Długosz

Źródło: K. Biedroń-Ochmańska, J. Ochmański, Władysław Jagiełło w opiniach swoich współczesnych, Poznań 1987, s. 39

Fantazje wygłodzonych

Lednickie „Spotkania Młodych” tradycyjnie uchodzą za sztandarowy produkt polskiego Kościoła katolickiego. Produkt dyżurny, służący w razie czego do udowadniania, że Kościół potrafi mieć nowoczesny wizerunek i stanowi atrakcyjną ofertę dla młodzieży. Jeżeli kiedykolwiek ten marketing miał coś wspólnego z prawdą, to już na pewno nie dziś.

Kilka dni temu odbyło się kolejne spotkanie w Lednicy, szeroko nagłaśniane w mediach, pod hasłem „zgłębiania tajemnicy kobiety”. Obecnych było 80 tys. gimnazjalistów i licealistów. Zadałam sobie trudu, żeby opierając się na danych GUS wyliczyć, że w przeciętnej klasie szkolnej jedna osoba wybrała się na Lednicę. Na szczęście nie jest to wiele. Dawniej były to spotkania studentów. Organizatorzy imprezy przyznają, że średnia wieku uczestników obniża się z roku na rok. Zdaje się, że ludzie idą po rozum do głowy w coraz młodszym wieku. Z drugiej strony, im młodsze dzieci, tym łatwiej wcisnąć im ciemnotę.

Nagłówki takie jak ten: Młodzi na Lednicy poznali dar i tajemnicę kobiety pojawiły się nie tylko w kościelnych mediach, ale (najprawdopodobniej z gotowymi pakietami prasowymi) zawędrowały też do mediów świeckich. Lecz dziennikarze bez komentarza pozostawili dziwactwo całego pomysłu.

Bo jak to – 40 tysięcy dziewcząt i młodych kobiet musiało tam „zgłębiać tajemnicę” siebie samych? Ba, formuła spotkania zakłada nie tylko, że jakiś „dar i tajemnica” istnieje, ale że  kobiety są nieświadome, iż stanowią „dar i tajemnicę”. Impreza polegała na tym, aby je przekonać, że zawierają w sobie coś, o czym nie wiedzą. Gdy już zostaną przekonane, następnie powinny zgłębiać, na czym ta ich tajemnicza zawartość polega. W ciągu kilku dni usilnego zgłębiania życzliwi mężczyźni-księża wyjaśnili dziewczynkom i młodym kobietom, na czym polega ich tożsamość. Hura, jesteśmy uratowane!

Na witrynie lednickiego zjazdu udostępnione są materiały dydaktyczne ze spotkania. Są to krótkie wykładziki wypełnione pytaniami w rodzaju „Kto jest twoim bohaterem i dlaczego Józef Stalin?” oraz fantazjami jakby wyjętymi z głów wygłodzonych celibatariuszy.

Posłuszeństwo. Aby doszło do poczęcia nowego życia kobieta musi pozwolić mężczyźnie zbliżyć się do niej. Autonomia, niezależność i skrajna samodzielność nie są życiodajne, tylko postawa przyjęcia i posłuszeństwa wobec mężczyzny prowadzi do życia. To nie znaczy że kobieta ma być ,,submisywna”, ale żeby zechciała polegać na mężczyźnie. W ten sposób może ona nauczyć mężczyznę jak być otwartym dla innych i jak polegać na Bogu.

Przyzwoitość. Skoro nowe życie rodzi się w kobiecie, powinny one dbać o przyzwoitość ubioru i zachowania, chronić to ,,święte miejsce” przed wykorzystaniem.

Wychowanie Mężczyzn. Powinnością kobiety jest także dopomożenie mężczyźnie odnaleźć Boga. Kobieta już jest matką od poczęcia dziecka, mężczyzna stoi obok i jedynie może przyglądać całemu procesowi ciązy i porodu. Kobiety mogą i powinny pomóc mężczyźnie przełamać swą samotność i nauczyć go bycia ojcem – nawet duchowym ojcem. Kobiety uczą mężczyzn poczucia obowiązku i bycia obrońcą.

Przejdzmy więc to refleksji nad kobiecym ciałem. Kontemplacja taka może dopomóc nam w zrozumieniu szczególności jej powołania. Pierwszą rzeczą, jaka można zauważyć jest fakt, że w przypadku kobiecego ciała organy intymne nie są widoczne, że w całości są one ukryte w kobiecie. W tym względzie kobieta rożni się od mężczyzny. Fakt ten zawiera głęboką symbolikę, albowiem to co ukryte odnosi się zwykle do czegoś tajemniczego; do czegoś co powinno być chronione przed niedyskretnymi spojrzeniami.

Już sama budowa kobiecego ciała symbolizuje jakiś ogród, który powinien być starannie strzeżony, ponieważ klucze do niego znajdują się w rekach Boga. W pewnym szczególnym znaczeniu ogród ten stanowi jego własność i powinien zostać nietknięty, dopóki On sam nie zezwoli na to, by panna młoda wręczyła przyszłemu mężowi klucze od tego, co w Pieśni nad Pieśniami jest nazwane “ogrodem zamkniętym”. Jakie to smutne jeśli ogród ten został już wcześniej podeptany przez czyjeś nieczyste stopy i spustoszony przez lubieżność.

Kobieta jest w jakiś specjalny sposób ,,wcielona” w swoje ciało, nawet może bardzej niż ciało mężczyzny. Z tego właśnie powodu, jeśli już się oddaje, czyni to bez reszty; jeśli plami siebie, wówczas jest to dla niej samej szczególnie niszczące. (…) Kiedy kobieta po raz pierwszy ma relacje z mężczyzną, przedziera się tkanina w jej ciele o czym nie można ona, tak jak mężczyzna, zapomnieć. Kobieta nigdy nie zapomina utraty dziewictwa.

(1) Dlaczego kobiety są skryte, tajemnicze?
(2) Czy ciało kobiety jest chronione w dobie teraźniejszości?
(3) Co możemy zrobić żeby bardzej chronić kobiece ciało – czy mają to robić mężczyźni czy same kobiety?

Pozostawiam bez komentarza, jedynie z pytaniem: Na co Kościół liczy? Kto w dzisiejszych czasach na to pójdzie?

Effectus byl nullus, podobnież z wiewiórką

…Może ze trzydzieści lub czterdzieści razy miałem ten sam uczynek z kurami, nawet raz to i z gęsią […], mając pożądliwość cielska mojego tak z psem miałem kondlem […] uczynek cielesny może dwanaście razy lub więcej, co nikt nie widział, także w Piotrkowie ze świnią, raz jeden także z owcą […], z kotem także chciałem mieć sprawę cielesną i w pysk mu naturalia moje wkladalem, ale effectus byl nullus, podobnież z wiewiórką.

Zeznania Jana Witkowskiego z Wolbromia przed sądem grodzkim w Krakowie, 1778 rok.

Źródło: J.Kracik, M.Rożek, Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie, Wydawnictwo Literackie 1986, s. 172.

 

Proces przeciwko szefowi episkopatu

Odnotowuję:

Ponad rok temu porównywałam katolickich hierarchów kierujących Kościołami w Polsce i w Niemczech. Porównanie wypadło wówczas na zdecydowaną korzyść niemieckiego abp. Zollitscha. Choć jak na Niemcy konserwatywny, robił wrażenie osoby o otwartych i nowoczesnych poglądach w porównaniu z jego polskim odpowiednikiem. Lecz najważniejsza różnica pomiędzy nimi była taka: Abp. Michalikowi miałam przede wszystkim do zarzucenia krycie księży-pedofilów.

Jednak ostatnie wiadomości donoszą, że abp. Zollitsch został również oskarżony o to samo!

O prawdziwości zarzutów rozstrzygnie sąd. Istnieje w każdym razie możliwość, że myliłam się co do niemieckiego arcybiskupa.

I jeszcze jedna refleksja: Czy w Polsce byłoby możliwe wytoczenie podobnego procesu Michalikowi?