I co teraz będzie z tym kultem cargo?

Pamiętam, wciąż pamiętam tę dyskusję z PFG długą na kilka blogowych notek – czy potrzebujemy przymilać się do Stanów Zjednoczonych, czy nie.

Paweł tak pięknie potrafił przyznać się do zmiany zdania: Choć dalej pozostał przy przekonaniu, że sojusz militarny z USA ma dla nas zasadnicze znaczenie, to po zastanowieniu przyznał mi rację w głównej sprawie. Że mamy, Polacy, irracjonalne wyobrażenie, iż Ameryka powinna nam pomagać, bo tak. Bo oni są Amerykanami, a my przecież jesteśmy Polakami! Zgodziliśmy się więc, że ta wiara we wszechmoc i wszechdobroć Ameryki to kult cargo. Budowanie lotnisk ze słomy w nadziei, że nadlecą prawdziwe samoloty.

Dziś mnie wypada się zatem przyznać: Co do znaczenia sojuszu militarnego z USA – to Paweł miał rację. Nie spodziewałam się po Rosji, że wyjdzie z niej aż tak duch sowiecki. Ale teraz warto było sobie jeszcze raz poczytać moje stare notki (1, 2), a też Pawłowe (1, 2, 3, 4, 5), i to wszystko łącznie z dyskusją pod wpisami. Bo wtedy w każdym razie oboje pisaliśmy cynicznie, że Ameryka spokojnie może mieć nas gdzieś. Tak pisaliśmy wtedy na zimno, i warto to sobie przypomnieć – bo teraz jak trwoga to do Boga, i wszyscy obracają oczy ku niebu na zachodzie, ku dobrej Ameryce i jej samolotom. Otóż dalej Ameryka może mieć nas gdzieś. Czy coś się zmieniło, żeby Ameryka zaczęła nagle mieć interesy bardziej zbieżne z Polską? Czy to tylko strach każe nam bardziej wierzyć w cargo? 

Jeszcze jedno. Całkiem niedawno odbyła się u Pawła dyskusja o olimpiadzie w Polsce. Ktoś tam skomentował, że bardzo dobrze, bo Polacy teraz potrzebują wielkich projektów.

Odpisałam mu, że co prawda faktycznie to jest w dzisiejszych czasach problem Polski, że zabrakło wielkich projektów. Prawdziwie wielkie projekty, co do których była zgoda narodowa – wejście do NATO, kolejne etapy integracji z UE – zostały wykonane. Ale Euro 2012 z towarzyszącą mu sztandarową ideą budowy dróg to była po prostu czkawka, karykatura tamtych, gdy zorientowano się, że wielkie idee się zakończyły, a ludzie może chcieliby nowych. Zresztą przez pewien czas Tusk diagnozował, że ludzie właśnie nie chcą już wielkich idei, tylko chcą stabilizacji, dobrobytu, ciepłej wody w kranie. Ale jakby okazało się, że to niezupełnie to, i że jednak Polacy lubią żyć wielkimi ideami.

No więc być może zaskakująco właśnie znalazła się kolejna wielka idea dla Polaków. Ogólnonarodowy projekt obrony przed Rosją. Co tam olimpiada.