Poland: The place where freedom was born

Jeśli podoba wam się ten film…
– nawet jeśli papież mógłby mówić po polsku, a nie po włosku ;],
– nawet jeśli film stworzyła jakaś partia i jest on być może jedyną mądrą rzeczą, jaką ona zrobiła w ostatnich latach,
…to mam prośbę:

Digg.com jest to największy międzynarodowy serwis, na którym ludzie polecają i głosują na najciekawsze linki w internecie. Poświęćcie chwilkę na zalogowanie się na digg.com i „wykopcie” ten film.

Niech świat zobaczy.

Warto.

Mądry artykuł

Przed paroma godzinami na niezależnym portalu publicystycznym Studio Opinii ( alfaomega.webnode.com ) pojawił się nader mądry artykuł o Polsce. Taka mała, taka duża – napisał go Andrzej Brzeziecki.

Pewien mieszkający w Polsce Austriak przeczytawszy w gazecie, że Polska zamierza wybudować nowoczesną szkołę w jakimś dalekim kraju dotkniętym konfliktem zbrojnym, dziwił się i drwił: to nie możecie najpierw zbudować takiej nowoczesnej szkoły u siebie? Tym samym oddał przekonanie sporej części Europejczyków – czego ci Polacy szukali w Afganistanie i w Iraku, może by tak drogi u siebie naprawili?

Jedyna rzecz, do której mogę się doczepić w tym tekście – to wywód o tym, że Polska ma trudno z powodu swojego położenia geograficznego.

To nie jest żadne wyjaśnienie. Na tej zasadzie wszyscy osobnicy homo sapiens w strefach innych niż zwrotnikowe – "mają trudno". A jednak jakoś zupełnie dobrze sobie radzą, zwłaszcza w Europie (jakie to straszne położenie geograficzne! deszcz, śnieg, zimy!). Ale oni poszyli sobie ubrania, a potem zbudowali cywilizację.

Chodzi o to, że Polacy, w tym i Brzeziecki, zbyt łatwo przyjmują za oczywistość, że Rosja ji Niemcy są dopustem Bożym, klęską żywiołową, która zawsze nam szkodzi i której nie możemy uniknąć. Ale dlaczego, na Boga, Francuzi nie narzekają na swoje położenie geograficzne?! Nie uważają go za swoje odwieczne przekleństwo?

Ja znam odpowiedź: Złej baletnicy rąbek u spódnicy…

 

Nowy model biznesowy (copyright – all right reserved)

Przedstawiam Państwu mój nowy pomysł na biznes. Oczywiście od tego momentu każdy kto zechce go użyć, musi mnie płacić tantiemy. Dotyczyć to będzie głównie koncernów multimedialnych, gdyż ów pomysł dotyczy ich działki. A więc zaczynamy. Po przeczytaniu rozmowy z dr Wojciechem Machałą (podaję link do rozmowy, ale wkrótce i to może być nielegalne) doszedłem do wniosku, iż teraz od zwyczajnej sprzedaży utworu muzycznego czy filmu bardziej opłacalne może być uzyskiwanie zadośćuczynienia. Natchnął mnie ten fragment rozmowy:

Nasze sądy najczęściej przyjmują, że ściąganie narusza interes twórcy. Co wtedy?

– Odpowiedzialność jest surowa. Karna – do dwóch lat więzienia, oraz cywilna. W praktyce najczęściej wytwórnie domagają się zryczałtowanego odszkodowania w wysokości dwu- lub trzykrotnej ceny sklepowej produktu.

Jeśli ściągnę z sieci pierwszy sezon "Gotowych na wszystko", który kosztuje w sklepie 179 zł, to mnożymy to razy trzy?

– Dokładnie.

I proszę. Zamiast się męczyć i liczyć się z nikłą sprzedażą oferowanych produktów czy "piractwem komputerowym", zarabiamy na odszkodowaniach sądowych!!. Oto przykład: serial 24 odcinkowy oferowany w USA po 2 $ za odcinek czyli za całość 48$ + koszt tłoku płyt + druk itp. niech kosztuje całość 60$. Teraz w Polsce ten produkt kosztowałby przeliczając po kursie 1 $=3 PLN (dla uproszczenia) 180 PLN. Ale to za mało, niech gawiedź z Bolandii wie, że to produkt elitarny z USA, więc doliczamy 10%* za napis "made in USA" + 10% za przewóz + 10% za walkę z globalnym ociepleniem + 10% w imię dobrych stosunków amerykańsko-polskich (wszak to są nasi sojusznicy i nie dadzą nam umrzeć z głodu). Razem mamy 252 PLN. Coś ta cena mało okrągła, więc jeszcze 10% za obecność Polski na liście krajów słabo walczących z piractwem. Drogo dla zwykłego zjadacza chleba w Polsce te 270 PLN? Trudno, to jest elitarny produkt, nie dla mas (chociaż w USA oferujemy to samo jako produkt dla każdego bo jest kryzys w cenie dużo niższej patrząc na zarobki). Polacy nielegalne kopiują i ściągają. Teraz dogadujemy się z policją i stowarzyszeniami ochrony praw autorskich. Procesik sądowy, orzeczenie sądowe i zamiast produktu za 252 PLN, którego prawie nikt nie kupił, mamy gratisowe 810 PLN. Co prawda, może być problem z egzekucją długu, ale wystarczy 50% skuteczność i zarabiamy że hej. I jeszcze głosimy wszędzie, iż jesteśmy stratni, bowiem nikt naszego produktu nie kupuje.  

Proszę przedstawicieli koncernów medialnych o kontakt ze mną w celu sutalenia honorarium dla mnie za ten nowatorski pomysł na biznes. Nie warto trudzić się z dostosowywaniem produktu do wolnego rynku, z ustalaniem ceny w takiej wysokości, aby sprzedać i zarobić. Teraz liczy się zysk przy minimalnym trudzie. Model ten sprawdza się głównie dla krajów na dorobku typu Polska, gdyż potrzebują one kredytów z naszych banków czy inwestycji naszych firm. Kraje takie jak Chiny odpadają, więc tam się staramy i oferujemy nasze produkty cenowo w zgodzie z tamtejszą rzeczywistością.

*te i kolejne 10% naliczam od ceny bazowej czyli 180 PLN.

Uwolnić SONDĘ!

 

 

Nie pobity rekord oglądalności
w dziejach polskiej telewizji

Program, który wpłynął na decyzje życiowe
tysięcy Polaków

…Wciąż uwięziony w archiwach TVP

  • Podpisz petycję o uwolnienie SONDY – w internecie 
  • Podpisz petycję papierową na festiwalach nauki w Warszawie, Krakowie, Opolu, Gdańsku, Bielsku-Białej, Zielonej Górze.Petycja zostanie wręczona władzom TVP 29 września 2009, w 20. rocznicę tragicznej śmierci redaktorów Kurka i Kamińskiego, którzy prowadzili SONDĘ.
  • Dowiedz się więcej: sonda.astro4u.net

Co mnie aktualnie najbardziej wkurza w Warszawie

Przeprowadziłam się. Od teraz nadaję z Warszawy.

Warszawa wydaje mi się bytem nieco innego rodzaju, niż pozostałe polskie miasta. Jest to stolica, a więc dźwiga bagaż krajowej i międzynarodowej polityki. Jest prawdopodobnie najbardziej rozwiniętym cywilizacyjnie miastem w Polsce. Gdy patrzę na ładnie – w stosunku do reszty Polski – utrzymane parki, nawet zwykłe osiedla, gdy widzę witryny organizacji takich jak Zielone Mazowsze – to myślę, że w Warszawie jest większe niż gdziekolwiek w Polsce zagęszczenie ludzi, którym chce się coś robić. Jest to efekt pozytywnej selekcji – jeśli już ktoś tu się sprowadza, to po to by robić karierę. Odsetek ludzi obrotnych i przedsiębiorczych jest więc tutaj prawdopodobnie wyższy, niż w innych miejscach kraju.

Z drugiej strony – po tych wszystkich miejscach, które widziałam na świecie – mam pewne męczące poczucie. Otóż jeśli to jest najbardziej rozwinięte miasto w Polsce – to jaka to jest wciąż cholerna wiocha! Tyle tu jeszcze do zrobienia! Frustruje mnie uczucie, że pod wieloma względami to stanowi maksimum dobrego, które może mnie spotkać w Polsce.

Światła w centrum miasta psują się regularnie zawsze w godzinach szczytu. Zidiocenie kierowców dorównuje ogólnopolskiej średniej. Kompletny brak dróg rowerowych do centrum. Nierówne chodniki, wydeptane trawniki, obsmarowane klatki schodowe… i różne takie.

W kategorii Absurdy Warszawy będę od czasu do czasu pisać o tym, co mnie aktualnie najbardziej wkurza w stolicy.

Dziś byliśmy z Leszkiem na dniu otwartym Sejmu i Senatu. Było bardzo ciekawie. Pusty dziś budynek Sejmu udostępniono niemal w całości obywatelom. Zwiedzaniem bardzo sprawnie i profesjonalnie kierowała Straż Marszałkowska oraz pracownicy administracji. Jestem pod wrażeniem pięknej architektury i dopracowanych detali dekoracyjnych – ten budynek to perełka art deco. Aż chciałoby się tam pracować. I jakie piękne widoki z okien!

Można było poczytać ciekawe ulotki o historii parlamentaryzmu w Polsce, o tym jak działa dziś Sejm i Senat.  Organizacje pozarządowe robiły konkursy o najnowszej historii Polski (ze szczególnym uwzględnieniem roku 1989!). Dzieci też dostawały rozmaite materiały edukacyjne.

Fajne wrażenie zrobił na mnie widok pewnego ojca z synkiem – ponieważ akurat łatwo było poznać, że z pochodzenia są cudzoziemcami. Najprawdopodobniej pochodzili z Afryki. Lecz na 100% byli to obywatele Rzeczypospolitej Polskiej: z ożywieniem komentowali po polsku, nieśli biało-czerwone chorągiewki, chłopiec pozował ojcu do zdjęcia – z puzzlami "Konstytucja 3. Maja". Daje to do myślenia: Dlaczego to cieszy, gdy widzimy, że ktoś wybiera nasz kraj na nową ojczyznę? Gdy widzimy, że jest mu lojalny i wpasowuje się w jego tradycje? Co znaczy być lojalnym obywatelem? Czy Polacy emigrujący do innych krajów też tak się zachowują? A powinni?…

Ale wracając do zwiedzania – cała ta piękna impreza wyglądała mi jak na Polskę aż za dobrze. Za cywilizowanie. Gdzie podziała się wiocha?

No i faktycznie nie trzeba było długo czekać. Wiocha pojawiła się.

Wiochę zrobiło kilku panów z PSL. Czatowali na zwiedzających w korytarzu na pierwszym piętrze. Z zaskoczenia wpędzali grupy ludzi do salki swojej partii. Tam wygłaszali jakieś propagandowe opowiastki. Jak kto nie chciał wejść, to starali się przynajmniej wcisnąć ulotki z Piechocińskim. Żałosne i żenujące. W całym pustym gmachu zaszyli się tylko oni. W święto narodowe urządzać sobie kampanię wyborczą…