Stacja radiowa RMF reklamuje się billboardem (co za anglicyzm) o Stefanie B., który żąda ochrony BOR-u i samochodu. Użyto tych samych argumentów, jakimi podparto decyzję o ochronie Jarosława Kaczyńskiego z premierostwa Marcinkiewicza czyli osoba podobna do głowy państwa musi mieć taką samą ochronę jak ona. Wtedy te argumenty były zasadne i nie należało mieć odmiennego zdania. Teraz te same argumenty użyte w reklamie są atakiem na prezydenta RP i jego brata. W dodatku:
zewnętrzny atak, bo Ci ludzie muszą wykonywać polecenia innego państwa
Niech pan były premier się zdecyduje. Coraz bardziej jest jak stara panna (a raczej kawaler), co to sama nie wie czego chce. Stare powiedzenie prawi: "Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Święta prawda. I jeszcze tan kabaret o niby zaplanowanym ataku państwa niemieckiego na braci Kaczyńskich. Z jakiego powodu? Za nieznajomość savoir vivre u prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas wizyt pani kanclerz Angeli Merkel? Za reakcję na artykuł o dwóch kartoflach i odwołanie spotkania trójstronnego? Za uczestnictwo ojca braci Kaczyńskich w Powstaniu Warszawskim? Szkoda dociekać jakie sensowne argumenty stoją za tym głupawym oskarżeniem radia RMF. A w sąsiednich Czechach wybuchł lekki skandal, gdyż użyto zdjęcia przysypiającego ministra do reklamy napoju energetyzującego. Reakcja ministra? " Niech ludzie mają trochę zabawy", o przeciwnikach plakatów powiedział: "Niech idą do diabła!".
Dlaczego u nas pan Kaczyński musi się wydurniać i insynuować jakieś tajne ataki na jego osobę czy prezydenta? Brak poczucia humoru to wada wg mnie dyskredytująca polityka i człowieka w ogóle. Czy to pokłosie wyśmiewania w młodości przez inne dzieciaki byłego premiera na podwórkach Żoliborza, wskutek czego tam się nie bawił, co z dumą podkreślał?