Dziś otwarto nowy portal: naukaireligia.pl . Firmowany jest przez krakowskie Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych, organizację pod patronatem ks. Michała Hellera. Ciekawy projekt w czasach masowych polemik z ideą, jakoby w ogóle dało się pogodzić naukę i chrześcijaństwo, a w szczególności katolicyzm.
Teksty na tym portalu na pewno mogą skłonić do polemiki. Ale jego unikalność polega na tym, że stawia poprzeczkę wyżej, niż typowe obiekty internetowych polemik „z Kościołem”.
Powiedzmy sobie szczerze: Internetowi „racjonaliści” w ogromnej masie myślą, że dyskutują z katolicyzmem, a w rzeczywistości dyskutują z pieprzniętymi amerykańskimi protestantami. Takimi, co na przykład zaprzeczają teorii ewolucji. (Ileż razy robiłam w internecie za adwokata diabła i tłumaczyłam, że mnie już w podstawówce na Podkarpaciu uczyli na religii, iż katolicyzm nie ma problemu z ewolucją). Ewentualnie polemizują z „katolikami” z Frondy, co na jedno wychodzi – bo tamci niby potępiaja ekumenizm, ale w rzeczywistości garściami czerpią z owych amerykańsko-protestanckich wzorców. Zawsze żal mnie ściska, że przeciwnik jest tak łatwy.
Po nowym portalu widać ambicję, żeby prezentować katolicki punkt widzenia z wyższej półki. Liczę na to, że blogerzy – racjonaliści i ateiści zechcą podjąć rękawicę i podyskutować z tym nieco trudniejszym przeciwnikiem. Byłoby też świetnie, gdyby redakcja portalu dawała wówczas odzew. Liczę na smakowite dysputy.
To nie takie proste. Jeśli np. ktoś wierzyłby w Dzeusa ręcznie miotającego piorunami z Olimpu, to nauka pokazałaby mu, że takiego konkretnie boga, jak on sobie wyobraża – nie ma. Wielu ludzi sądzi, na zasadzie jakiejś indukcji, że wobec tego nauka (dziś lub w przyszłości) może sfalsyfikować istnienie każdego boga, jakiego człowiek mógłby pomyśleć. Osobiście nie byłabym tego taka pewna, czy nauka jest w stanie „obrać” świat z sacrum do zera. Może się mylę, ale mam przeczucie, że coś powinno zostać – z tym, że wówczas byłoby to bardzo inne od popularnych wyobrażeń, czym jest Bóg.
Boga kurwa nie ma i tyle.
Mnie natomiast ciekawiłoby co innego: Dyskusje o tym, gdzie katolicyzm dziś naprawdę ma problem w zderzeniu z nauką. Psychologia. Seksuologia. Także po części neuronauka. Jeśli idzie o ewolucję, to mogłoby być o tyle ciekawie, że pozycje w dyskusji powinny się w zasadzie odwrócić – bo obecnie to konserwatyści używają teorii ewolucji do podparcia swoich kulturowo-religijnych tez.
Oraz to, co wspomniano powyżej na przykładzie „ebola karą za grzechy” – dyskusja o przypadkowości w świecie. Katolicyzm zamyka oczy na przypadkowość – co prawda potrafi ją jako tako przełknąć, gdy mowa o teorii ewolucji – ale zawiesza się na obserwowalnym fakcie, że złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom bez niczyjej winy. Ten fakt znacznie okraja pulę możliwych do przyjęcia definicji Boga.
Rzecz w tym, że każdy kto z potrzeby „uracjonalnienia ” religii otwiera się na fakty i logikę, nieuchronnie oddaje pole pod naporem sprzecznego z wiarą racjonalizmu właśnie. Jest w chronicznej defensywie i aż za łatwo Anuszka się nad kimś takim znęcać. Na koniec taki – inteligentny przecież – gość siedzi sobie zagnany do czarnej dziury i tworzy w miejsce Boga osobowego zawikłane konstrukty, których nawet on sam nie do końca rozumie.
Mnie zresztą Jahwe – tego starego Żyda z brodą – trochę żal. Zawsze miałem do niego sentyment.
To nawet nie chodzi o to, czy Bóg jest „osobowy” (co to znaczy?). Chodzi o sprzeczność: albo wszechmocny, albo miłosierny.
Co do niezrozumiałych konstruktów: najwięksi ortodoksi też nie rozumieją swoich konstruktów (zapytaj ich choćby, co to znaczy Bóg osobowy).
@drakaina
Facepalm facepalmem, ale lepszy taki portal niż żaden. Chyba że należysz do tych, którzy woleliby, żeby katolicyzm był zbiorem tępych i zabobonnych buców, bo taki przeciwnik jest łatwiejszy?
No ale o ortodoksach tutaj nie mówimy, bo oni swoich konstruktów konfrontować z nikim (z logiką też) nie zamierzają. A wzmiankowany portal uznają za heretycki. To zresztą taktyka najlepsza z możliwych:)
Kogo masz na myśli, mówiąc „ortodoksi”? Bo chyba trochę kogoś innego niż ja. Ja mówię o uznanych przez Kościół katolicki teologach – oni w większości nie są aż tak głupi, żeby nie konfrontować swoich konstruktów z logiką. I tych konstruktów nie rozumieją do końca, ale nie uznaliby tego za zarzut.
No tak, to kwestia definicji. Dla mnie każdy, który wychodzi poza „tak, tak – nie, nie” ortodoksą nie jest. Owi „doktorzy kościoła ” o których wspominasz rzeczywiście łatają logikę tajemnicami i dogmatami, więc i o nich można powiedzieć „dogmatycy”. Ale nie ortodoksi, bo ci ani o włos nie myślą odstąpić od wszelkich wersji kanonicznych, jakby nie były absurdalne. Ale ostatecznie to tylko słowa.
…artykuł K. Rahnera opublikowany w „O możliwości wiary dzisiaj”, Kraków 1983. Na str 69 czytamy:
[…] z drzewa tego świata nie da się wystrugać sobie żadnego obrazu Boga. Zadanie dzisiejszego uczonego (które jest bólem, lecz zarazem i łaską) polegałoby więc na tym, aby przyjąć to doświadczenie, i nie usiłować zbyt pochopnie wciskać go w tanią apologetykę antropomorficznego wierzenia w Boga, i widzieć jego właściwe znaczenie, czyli rozumieć, że nie ma nic wspólnego z prawdziwym ateizmem. Przyznawajmy się otwarcie do niedoli naszej wiary. To nic nie szkodzi. Nie da się już dziś po prostu doświadczać rządów Boga w świecie z taką naiwnością, jak za dawnych czasów. Nie da si nie dlatego, że Bóg umarł, lecz dlatego, że jest większy, bardziej bezimienny, bardziej niepojęty, bardziej poza rzeczami.
(Wzięte stąd.)
Tak, bardzo dobrze utrafione z tymi gruczołami szczura. Religia jest w konflikcie z nauką w tym sensie, że to religia zawsze jest w odwrocie, a nauka ją wypiera.
Z tym, że trzeba uważać, czy nie robimy cichego założenia, na jakiejś pseudo-zasadzie indukcji: Że skoro dotychczas nauka była w stanie wygonić religię z tylu zagadnień, to w przyszłości wygoni religię ze wszystkich zagadnień. Bo tak naprawdę nie da się tego udowodnić.
Pytam nie jako zdecydowany bezbożnik, ziewający przy napotykaniu pierwszych terminów metafizycznych, ale jako człowiek przekonany, że nie są możliwe jakiekolwiek dowody naukowe na poparcie przekonań teistycznych – tak samo zresztą jak i ateistycznych, więc czym to się różnić będzie od głębokich rozważań na temat wyższości szczypiorniaka nad koszykówką lub na odwrót?