Warszawskie picie z gwinta

 

Dwa tygodnie temu umówiłem się na spotkanie z kumplem z byłej pracy. Spotkanie odbyło się w Jimmy Bradley`s Irish Pub. Kolega zamówił bezalkoholowe piwo jako, że był jeszcze w pracy. To co nas zdziwiło był fakt, iż dostał otwartą butelkę zamówionego piwa bez szklanki. Kolega zapytał, gdzie jest szklanka, bo nie pija się piwa z butelki w lokalu. Odpowiedź kelnerki była absurdalna – „U nas do piwa butelkowego nie podaje się szklanek„. Ale po chwili przyniosła. No i proszę. Nowa moda w lokalach warszawskich. Piwo butelkowe pije się z gwinta. Za taką cenę, jaką sobie tam życzą za luksus zamówienia u nich piwa, to można spokojnie wypić co najmniej 2 piwa z gwinta na zewnątrz. Zawsze sądziłem, iż w lokalu płaci się za nastrój, obsługę oraz pewną dozę kultury. Jednak mylę się. Picie z gwinta piwa to jest ta kultura w stolicy. Nie chcę być ironiczny czy też zgryźliwy, ale mam nadzieję, że w Warszawie używa się sztućców w restauracjach ;-).

Dodaj komentarz