Księży też obowiązuje kodeks karny!

Jedno szokuje mnie we wszystkich doniesieniach prasowych o skandalu pedofilskim w Kościele . Wszyscy zapomnieli o prawie obowiązujacym na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Przestępstwo pedofilii jest ścigane z urzędu. Obywatel wiedzący o takim przestępstwie ma społeczny obowiązek powiadomić o nim organa ścigania.

Artykuł 304 § 1 Kodeksu Postępowania Karnego głosi, że każdy, kto dowiedział się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym fakcie prokuratora lub policję. Przepis ten nie przewiduje kary za niedopełnienie wspomnianego obowiązku, odwołuje się natomiast do pożądanych postaw społecznych w demokratycznym państwie, dzięki którym popełnione przestępstwo nie pozostaje anonimowe, a jego sprawca nie może liczyć na bezkarność.

Wszyscy o tym jakoś "zapomnieli". Również wychowawcy z Ogniska w Szczecinie i młody dominikanin, który pracował nad wyjaśnieniem sprawy. Nie odmawiam im dobrej woli. Ale muszę niestety troszkę nadpsuć mit bohaterstwa tych ludzi. Oni wiedząc o przestępstwie mieli obowiązek iść najpierw na policję. Dopiero potem do biskupa. A tymczasem… jak mówi sam wychowawca z Ogniska, jedna z ofiar popełniła samobójstwo.

Instytucja Kościoła katolickiego nie jest eksterytorialna. Jej pracowników obowiązuje prawo państwowe. "Zapomnieli" o tym również dziennikarze opisujący sprawę. Nie spytali swoich rozmówców, dlaczego wcześniej nikt nie zgłosił sprawy do prokuratury. "Zapomnieli" o tym oczywiście księża biskupi. "Zapmniał" poseł Gowin. "Zapomniał" nawet ksiądz Jacek Prusak z Tygodnika Powszechnego, który w gruncie rzeczy też sugeruje, aby takie sprawy załatwiać na łonie Kościoła.

Jak gdyby Kościół był eksterytorialną bazą obcych wojsk na terenie Polski, w której nie obowiązuje polskie prawo. Jak gdyby było wciąż jeszcze średniowiecze i świeccy podlegali sądom świeckim, a duchowni – tylko sądom kościelnym.

Najstraszniejsze jest, że "zapomniał" o tym nawet Sąd, w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej wydający wyrok na księdza-pedofila z Tylawy:

…dobre imię Kościoła ucierpiało na tym, że w końcu procesowa zasada legalizmu musiała znaleźć zastosowanie. Natomiast nic dramatycznego nie stałoby się zasadom praworządności, gdyby sprawa ta dla państwowych organów ścigania “nie została wykryta”, lecz została roztropnie, w wyciszeniu, z zachowaniem godności zainteresowanych i w zgodzie z moralnością chrześcijańską pokierowana, a to z tej przyczyny, że tego i tylko tego od początku życzyli sobie zarówno ludzie świadomi zła, jakie wyrządzał ksiądz w dawnych i obecnych latach (…) jak i ci, którzy dowiedzieli się o gorszących faktach i pragnęli przywrócenia prawidłowych relacji w parafii

Fragment uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego w Krośnie z 25.06.2004 r.

Tygodnik Powszechny Nie mogę się zgodzić z tym, że czasem lepiej dla wszystkich, by takie sprawy były załatwiane polubownie. Po pierwsze ze względu na krzywdę dzieci oraz konieczność zapobiegania ewentualnym dalszym krzywdom. Po drugie – ze względu na nasz obywatelski obowiązek budowania państwa prawa, gdzie przestępcy nie mogą liczyć na bezkarność.

 


W nawiązaniu: niedawno pisałam o arcybiskupie Michalku, zwierzchniku Kościoła w Polsce, który krył księdza-pedofila a obecnie potem innego księdza podejrzanego o pedofilię. Oczywiście biskupi wybrali go na to stanowisko bez mrugnięcia okiem, a wierni bez słowa protestu tę decyzję przyjęli.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s