Rozumiem. Kabaret kabaretem, ale trzeba mieć szacunek dla władzy, szczególnie dla rządzących. Prawdopodobnie to zdanie przyświecało nieplanowanemu wystąpieniu wiceminister sprawiedliwości Beaty Kempy w Sycowie podczas dożynek. Podczas występu kabaretu "Klika" pani Kempa wtargnęła na scenę i przerwała występ kabareciarzy. Z powodu braku nagrań wideo w internecie nie jestem w stanie skomentować w pełni to wydarzenie. Dysponuję jedynie dwoma doniesieniami prasowymi: "Super Express" oraz "Słowo Polskie. Gazeta Wrocławska". Przepraszam, ale jedynie kopie stron można przeczytać. Aktualne strony zawierają inne treści. Po przeczytaniu tych artykułów, stwierdzam, że nasza władza coraz bardziej jest obrażalska. Jeśli wyśmiewane były przywary posłów bądź styl rządzących, to pani wiceminister zrobiła popisowy numer głupoty. Nic tak nie ośmiesza jak brak poczucia śmiechu u polityków. Dodatkowo stwierdzenia, że jutro mogą być członkowie kabaretu zakuci w kajdanki, nie jest śmieszne pamiętając zatrzymanie Kaczmarka czy Wąsacza. Szczególnie, że ta opcja polityczna jest pamiętliwa i mściwa. Śmiech jest świetną odtrutką na ogarniającą niemoc. Żarty pokazują, że każdy jest tylko człowiekiem i popełnia błędy. Tylko czy nasi politycy o tym pamiętają. Nie chciałbym dożyć czasów, kiedy kabaret będzie mógł tylko żartować na tematy neutralne. Bo ileż można słuchać kawałów o ludziach wykonujących zawody takie jak policjant czy lekarz. I nie zapominajmy, że największym kabaretem w Polsce jest Sejm i mamy tam 460 występujących kabareciarzy. Szczególnie na mównicy to widać. Ich też należy profilaktycznie zamknąć??